
Ogólne
- Panie Prezesie, obecnie w Rafinerii Gdańskiej konsorcjum złożone z Rotch Energy i Łukoil przeprowadza szczegółowe badanie Spółki. Po jego zakończeniu obaj partnerzy powrócą do rozmów z Naftą Polską w sprawie uzgodnienia warunków zakupu 75 procent akcji naszej firmy. Jakie są Pana nadzieje co do przyszłego inwestora? Czy konsorcjum Rotch i Łukoil dobrze wpisują się w strategię firmy?
- Cieszę się, że proces prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej nie tkwi już w martwym punkcie, a Nafta Polska zdecydowała się kontynuować program prywatyzacji, oparty o istnienie dwóch niezależnych ośrodków produkcyjno-dystrybucyjnych. Łukoil to bardzo poważny partner branżowy. Rotch Energy współpracował wcześniej z kilkoma partnerami, ale nie zdołał do tej pory zagwarantować realizacji programu inwestycyjnego. Wierzę, że obie firmy jako konsorcjum przedstawią wiarygodne zabezpieczenie finansowe realizacji tego programu.
Jakie są najważniejsze elementy programu inwestycyjnego rafinerii?
To przede wszystkim budowa instalacji zgazowania ciężkich pozostałości przerobu ropy naftowej – IGCC, wraz z instalacjami towarzyszącymi. Powiększenie sieci stacji paliw do minimum 500 oraz zwiększenie mocy przerobowej rafinerii do 6 mln ton rocznie. Koszt budowy IGCC waha się między 500 a 900 mln USD, w zależności od wyboru technologii. Rozbudowa sieci stacji paliw to wydatek rzędu 200 mln USD, natomiast zwiększenie mocy produkcyjnej wymaga stosunkowo niewielkiej inwestycji, rzędu 20 mln USD i już obecnie, po uruchomieniu przed dwoma tygodniami nowego pieca technologicznego, posiadającego zdolność przerobu 6 mln ton ropy rocznie, moglibyśmy szybko taki potencjał produkcyjny uzyskać. Musimy jednak usprawnić i wzmocnić współpracę z odbiorcami hurtowymi i pozyskać dużych klientów instytucjonalnych.
-W ostatnim czasie w mediach ukazało się wiele wypowiedzi Zbigniewa Wróbla, prezesa Zarządu PKN Orlen na temat korzyści wynikających z ewentualnego połączenia dwóch największych polskich rafinerii. Jak jest Pana opinia na ten temat?
Dążenie Płocka do natychmiastowego przejęcia Rafinerii Gdańskiej nie jest dobrym rozwiązaniem. Miałoby negatywne implikacje nie tylko dla naszej rafinerii, ale także dla regionu. Orlen ma bardzo wysoki potencjał przerobu ropy naftowej i może nie być zainteresowany jakimikolwiek inwestycjami w poszerzenie naszych mocy przetwórczych. Roztaczana przez przedstawicieli PKN Orlen wizja wyniszczającej wojny cenowej między RG SA a PKN, gdyby nie doszło do ich fuzji, jest mocno przesadzona. My na pewno takiej wojny nie rozpoczniemy. Byłaby ona zgubna dla obu firm, a skorzystaliby na tych zagraniczni konkurenci.
-Nie wyklucza Pan współpracy z PKN Orlen. Czy są już opracowywane konkretne propozycje w tym zakresie?
Coraz bliższe jest powołanie spółki joint venture mającej zająć się budową wspomnianego wcześniej IGCC. Utworzenie spółki może nastąpić już w czerwcu. Inną formą współpracy może być wspólna realizacja programu związanego z produkcją i rynkiem olejów smarowych, na którym obie firmy mają silną pozycję i powinny unikać wyniszczającej walki konkurencyjnej. Nie chodzi o stworzenie monopolu na rynku olejów smarowych, ale o układy kapitałowe o mieszanej strukturze i, być może, utworzenie kilku spółek, w których udziały mogłyby mieć również rafinerie południowe.