
Ogólne
Wydarzeniem wieńczącym w Rafinerii Gdańskiej SA 2001 rok była spłata kredytu w wysokości 100 mln USD. Był to pierwszy z kredytów zaciągniętych na finansowanie modernizacji i rozbudowy Rafinerii – jednej z największych polskich inwestycji ostatnich lat, zakończonej w 2000 roku. Warto przypomnieć nieco istotnych faktów związanych z tą transakcją.
Umowa tego kredytu została zawarta 3 września 1996 roku, ale przygotowania do transakcji zaczęły się już na początku roku 1995, kiedy to rozpoczęto rozmowy z bankami na temat organizacji finansowania programu inwestycyjnego RG SA. Ostatecznie, na organizatora tego kredytu oraz doradcę finansowego wybrano renomowany amerykański bank inwestycyjny Merrill Lynch, co niewątpliwie wzmocniło wiarygodność całego przedsięwzięcia. Po podpisaniu umowy z Merrill Lynch do kredytu włączyły się również inne banki, głównie zagraniczne.
Z Piotrem Dąbkiem, kierownikiem Zespołu ds. Finansowania Rozwoju, rozmawia Bogusław Posmyk.
- W połowie lat dziewięćdziesiątych zaciąganie przez polskie przedsiębiorstwo kredytów za granicą było chyba zjawiskiem niecodziennym...?
- W owym czasie fakt wejścia przez polskie przedsiębiorstwo na międzynarodowy rynek finansowy, bez poparcia ze strony państwa, był zjawiskiem całkiem nowym. Wcześniej, przed nami, dokonywały tego w zasadzie wyłącznie instytucje bankowe. Obecnie, nie jest to już czymś niezwykłym, ale wciąż jest to źródło finansowania zarezerwowane tylko dla przedsiębiorstw największych i o dobrym standingu kredytowym.
- Dlaczego zdecydowano się właśnie na taki kredyt?
Ten kierunek pozyskiwania finansowania wynikał z dwóch podstawowych przesłanek. Po pierwsze - polski rynek bankowy był w tym czasie zbyt słaby, aby zaoferować finansowanie całego programu inwestycyjnego, który był szacowany na 425 mln USD. Po drugie - również bankom zagranicznym łatwiej było zaoferować kredyt walutowy, który, ze względu na różnicę oprocentowania w porównaniu z kredytem złotowym, dochodzącą wówczas do 20 punktów procentowych (!), wiązał się ze znacznie mniejszymi kosztami odsetkowymi. Było to niezwykle istotne podczas trudnego dla nas okresu realizacji tych olbrzymich inwestycji.
- Czy kredyt ten znacznie różnił się od tych, które oferowały polskie banki?
- Kredyt ten był w pewnym sensie niezwykły, nietypowy. Oprocentowanie kredytu było niskie, lecz mogło wzrastać przy wyjątkowo niskich cenach ropy. Taka konstrukcja kredytu, której pomysłodawcą był Merrill Lynch, pozwoliła na przyciągnięcie do udziału w transakcji wielu instytucji finansowych, pomimo iż marża bankowa ustalona w umowie była znacznie niższa od uzyskiwanych w normalnych warunkach rynkowych. Jednocześnie, w warunkach małek elastyczności krajowych cen produktów, a tak było przez dużą część “życia” tego kredytu, potencjalne dodatkowe oprocentowanie miało zabezpieczone pokrycie w wyższych zyskach, jakie można było zrealizować przy gwałtownym spadku cen ropy.
- A jak ocenia się tę transakcję dzisiaj?
- Po spłacie tego kredytu okazało się, że wybór takiego rodzaju finansowania był dla nas bardzo korzystny. Gdy weźmiemy pod uwagę dogodne rozłożenie płatności w czasie - relatywnie niskie obciążenia na początku okresu kredytowania, ostateczny, rzeczywisty poziom wszystkich kosztów oraz kurs, po jakim dokonano spłaty kredytu, stwierdzimy, iż jego koszt był niższy o ok. 2 punkty procentowe w skali roku od alternatywnego kosztu kredytu zaciągniętego w złotówkach, ustalanego wg poziomu oprocentowania pożyczek międzybankowych WIBOR. Ponadto, koszt złotówkowego kredytu dla przedsiębiorstw normalnie jest znacznie wyższy, bo powiększony o marżę bankową. W owym czasie Rafineria mogła uzyskać kredyt z ok. 2% marżą bankową. Oznacza to, że ostatecznie ten, już spłacony kredyt w wysokości 100 mln USD, okazał się o ok. 4% tańszy od alternatywnej wówczas i ekwiwalentnej pożyczki w złotych polskich. Jeżeli dodatkowo uwzględnić ówczesną jego wartość - ok. 300 mln zł oraz pięcioletni okres kredytowania, oszczędność w kosztach osiągnie 20% wartości tego kredytu. Niewątpliwie wpłynęło to pozytywnie na naszą płynność finansową i wyniki w ostatnich pięciu latach. Jest to efekt sprzyjającego kształtowania się kursu dolara do złotówki na koniec 2001r. oraz korzystnych warunków wynegocjowanych w umowie kredytowej. Te korzystne warunki to nie tylko cena kredytu, ale i również długi okres kredytowania oraz brak zabezpieczeń na majątku Rafinerii. Kredyt ten miał również i to znaczenie, iż otworzył Rafinerii drogę do uzyskania dalszych, atrakcyjnych i efektywnych źródeł finansowania programu modernizacji i rozwoju technicznego, dzięki czemu możliwa była jego pełna realizacja.
- Jakie to są kredyty i kiedy trzeba będzie je spłacić?
- Pozostałe kredyty będą spłacane już nie jednorazowo, lecz stopniowo, w ratach. Są to: kredyt w wysokości 170 mln franków szwajcarskich, który będzie spłacany w latach 2003-2006, dwa kredyty złotówkowe o łącznej wartości 225 mln zł, spłacane w okresie od grudnia 2002 r. do grudnia 2005 r. oraz obligacje o łącznej wartości 35 mln zł, których wykup przypada na lata 2003-2004.
- Czy te pożyczki są również tak korzystne dla Rafinerii?
- Jeszcze ich nie spłaciliśmy, ale na kredycie we frankach szwajcarskich zarobiliśmy na dzisiaj ok. 12 mln zł, bowiem na skutek spadku kursu franka kredyt ten właśnie o tyle więcej stracił na wartości, niż dotychczas zapłaciliśmy od niego odsetek.
Natomiast kredyty złotowe mają cenę bardzo zbliżoną do pożyczek międzybankowych.
Mamy nadzieję, że ich spłata nie nastręczy nam trudności i Rafineria nadal będzie się cieszyć silną marką na polskim i międzynarodowym rynku finansowym.