Z prof. Michałem Kleiberem, prezesem Polskiej Akademii Nauk, rozmawia Krzysztof Kopeć.
Nasze życie, nasza przyszłość
Z prof. Michałem Kleiberem, prezesem Polskiej Akademii Nauk,
rozmawia Krzysztof Kopeć
Głównym hasłem obchodzonego właśnie Międzynarodowego Roku Chemii jest „Nasze życie, nasza przyszłość". Jak Pan ocenia znaczenie polskiej chemii w nauce i przemyśle w odniesieniu do szans oraz przyszłości naszego kraju?
Chemia zajmuje centralne miejsce pomiędzy biologią a fizyką. Jest podstawą do zrozumienia procesów przebiegających w organizmach żywych na poziomie molekularnym, a jako dyscyplina dostarczająca nowej materii, także podstawą nauk o materiałach. Obserwujemy obecnie przesunięcie ciężaru aktywności badań na nauki o życiu, technologie informacyjne oraz nowe bio- i nanotechnologie. Szczególna rola chemii polega na tym, że jest ona niekwestionowaną podstawą wszystkich tych priorytetowych kierunków.
Rok 2011 zbiegł się z informacją Filadelfijskiego Instytutu Informacyjnego, iż w prowadzonym przez ten Instytut bardzo reprezentatywnym rankingu polska chemia została ulokowana na jedenastym miejscu w świecie. Jest to najwyższe miejsce, jakie kiedykolwiek w takim rankingu zajmowała polska dyscyplina naukowa i stanowi powód do dumy całego środowiska chemików. Dalsze osiągnięcia będą możliwe, jeśli poprawi się budżetowe finansowanie nauki w Polsce i jeśli krajowy przemysł zdecyduje się współfinansować badania naukowe. Obecny stan rzeczy powoduje często emigrację najzdolniejszych, których tracimy bezpowrotnie.
Nauka jest motorem rozwoju gospodarczego. Od 19 lat działa Polskie Forum Akademicko-Gospodarcze, które wspiera współpracę szkół wyższych z sektorem gospodarczym. Jak Pan, z perspektywy Polskiej Akademii Nauk, ocenia kondycję polskiej nauki i jej rolę w rozwoju przemysłu chemicznego lub naftowego?
Osiągnięcia polskich chemików są dobrze znane światowemu środowisku naukowemu. Najbardziej widoczne są w syntezie organicznej, chemii supramolekularnej, chemii kwantowej i katalizie. Warto w tym miejscu zwrócić również uwagę na wysoki poziom edukacji chemicznej, jaki oferują młodym ludziom czołowe uczelnie krajowe i instytuty Akademii Nauk. Mamy na to liczne i niekwestionowane dowody uznania napływające z najlepszych laboratoriów chemicznych, tak akademickich, jak i przemysłowych, które przyjmują naszych stażystów.
Niestety, w chwili obecnej krajowy przemysł chemiczny nie jest dostatecznie zainteresowany wykorzystaniem oryginalnej polskiej myśli badawczej. Znajduje to m.in. wyraz w braku współfinansowania badań. Z najwyższym ubolewaniem słyszę, jak prezesi wielu dużych zakładów chemicznych – zwłaszcza spółek Skarbu Państwa – informują o likwidacji swych pionów badawczo-rozwojowych, które w dużych firmach krajów rozwiniętych zatrudniają często największy odsetek wszystkich pracowników. Zainteresowanie innowacyjnością wykazują małe i średnie firmy, ale raczej nie wdrożeniem nowych rozwiązań do produkcji, tylko pośrednictwem i zachęcaniem do wdrożeń.
Jakie są źródła tej sytuacji?
Odpowiedzialnością za ten stan rzeczy niesłusznie obarcza się środowisko akademickie. Inicjatywa podejmowania atrakcyjnych dla przemysłu tematów badawczych powinna przede wszystkim należeć do podmiotów gospodarczych, a nie akademickich, choć oczywiście informacje dotyczące interesujących potencjalnych zastosowań wyników prac naukowców powinny być szeroko rozpowszechniane w przemyśle. Brak współfinansowania badań przez przemysł to nie tylko ograniczenie środków na naukę, ale też brak miejsc pracy w pionach badawczo-rozwojowych dla absolwentów studiów magisterskich i doktoranckich, a co za tym idzie – ich częsta wymuszona emigracja.
Obecna sytuacja w najbliższej przyszłości musi ulec zmianie. Można z całą stanowczością stwierdzić, że wkrótce każda firma mająca ambicje rozwojowe będzie musiała sięgnąć po nowoczesną myśl naukowo-techniczną, czerpiąc ją z kraju lub z zagranicy. Trzeba więc stworzyć warunki, aby wyniki polskich badań stanowiły realną ofertę przy realizowaniu ambitnie zakreślonych zamierzeń przemysłu. Nawet jeżeli jako kraj będziemy jeszcze przez lata zmuszeni do korzystania w znacznej mierze z zagranicznej myśli naukowo-technicznej, należy pamiętać o ludziach, którzy te innowacje powinni absorbować i twórczo rozwijać.
W ramach obchodów stulecia przyznania Marii Skłodowskiej-Curie Nagrody Nobla jesienią na Zamku Królewskim odbędzie się sympozjum naukowe poświęcone procesom integracyjnym w nauce, ze szczególnym naciskiem na rolę kobiet w tych procesach. Czy nasza noblistka była tylko chlubnym wyjątkiem w historii polskiej nauki, czy też nauka polska ma potencjał, aby kształcić i wspierać naukowców tego formatu?
Maria Skłodowska-Curie była genialną uczoną, której osiągnięcia mogą być porównywalne jedynie z dorobkiem naprawdę niewielu najwybitniejszych uczonych świata. Urodzona w Polsce, zawsze podkreślała swoją narodowość. Należy jednak przyznać, że jej kariera badawcza przebiegła w całości we Francji. Ta wybitna uczona jest więc dumą obu narodów, pierwszą kobietą uhonorowaną najbardziej prestiżową na świecie nagrodą naukową i jedynym uczonym uhonorowanym tym zaszczytnym wyróżnieniem dwukrotnie z dwu różnych dziedzin nauki: fizyki i chemii.
Jak już wspomniałem, osiągnięcia polskich chemików są dobrze znane światowemu środowisku naukowemu. Biorąc pod uwagę tragicznie niski poziom finansowania nauki w Polsce, osiągnięcia polskich chemików można bez wahania uznać za wspaniałe. Trzeba pamiętać jednak, że nauka w dzisiejszym świecie kosztuje bardzo dużo, trudno więc oczekiwać naszych osiągnięć na miarę Nagrody Nobla, jeśli budżet całej polskiej nauki jest na poziomie budżetu tylko jednego z czołowych uniwersytetów amerykańskich np. Uniwersytetu Harvarda.
Studia chemiczne przyciągają coraz więcej kobiet. Często wśród studentów jest więcej dziewcząt niż chłopców. Wśród kadry profesorskiej ciągle dominują mężczyźni, choć coraz więcej kobiet osiąga najwyższe uznanie środowiska naukowego – można spodziewać się nasilenia tego procesu w przyszłości. Tradycyjnie panie wybierają chemię produktów naturalnych, katalizę, chemię koordynacyjną i supramolekularną, krystalochemię, a także spektroskopię optyczną.
Jednym z tematów jesiennych konferencji organizowanych przez PAN z okazji Międzynarodowego Roku Chemii jest popularyzacja problematyki szczególnie ważnej dla rozwoju cywilizacyjnego, czyli chemii na rzecz zrównoważonego rozwoju. Jak ocenia Pan wpływ tego aspektu na polską naukę: to szansa czy ograniczenia?
W powszechnym odczuciu to przemysł chemiczny jest odpowiedzialny za zanieczyszczanie środowiska. Jest to opinia krzywdząca, bo energetyka, transport, zrzuty komunalne czy przemysł spożywczy odpowiadają za obecny stan środowiska w znacznie większym stopniu. To oczywiście nie oznacza, że nie należy szukać innowacyjnych i przyjaznych środowisku rozwiązań technologicznych, uwzględniających w szczególności konieczność zmniejszania ilości odpadów. Należy przy tym pamiętać, że to znajomość chemii umożliwia ograniczanie zanieczyszczeń i regenerację zdewastowanych terenów.
Wobec wyczerpywania się kopalnych surowców energetycznych kluczowym problemem przyszłości będzie wykorzystanie źródeł energii odnawialnej, w tym energii słonecznej, której efektywne przetworzenie na energię elektryczną jest domeną chemii. Ocena rzeczywistych możliwości pozyskania energii z różnych innych źródeł także w znacznym stopniu należy do chemii. Do chemii należy też zbilansowanie wszystkich surowców naturalnych i propozycja właściwej gospodarki ich zasobami. Hasło Międzynarodowego Roku Chemii „Chemia, nasze życie, nasza przyszłość” jest w pełni zasadne.
Rok 2011 – decyzją ONZ, na wniosek UNESCO oraz IUPAC (Międzynarodowa Unia Chemii Czystej i Stosowanej) – ogłoszono Międzynarodowym Rokiem Chemii. W roku 2011 przypada także setna rocznica przyznania Nagrody Nobla w dziedzinie chemii Marii Skłodowskiej-Curie. Grupa LOTOS została głównym partnerem Polskiej Akademii Nauk w organizacji tych obchodów w Polsce.