logo

- Muszę poznać tych chłopaków, żeby ich ocenić. To tak jak z kobietą: z daleka może być piękna, ale jak się z nią porozmawia to często nie jest już to – mówi o piłkarzach Lechii Michał Probierz. Nowy trener gdańskiej drużyny opowiada też o celach zespołu, planowanych transferach i przekonuje, że mecz z Podbeskidziem jest ważniejszy od tego z Barceloną.

Sport

Michał Probierz: Zaczynamy od 0:0
- Muszę poznać tych chłopaków, żeby ich ocenić. To tak jak z kobietą: z daleka może być piękna, ale jak się z nią porozmawia to często nie jest już to – mówi o piłkarzach Lechii Michał Probierz. Nowy trener gdańskiej drużyny opowiada też o celach zespołu, planowanych transferach i przekonuje, że mecz z Podbeskidziem jest ważniejszy od tego z Barceloną.   

Jakie cele postawił przed panem zarząd Lechii?
- Chcemy zbudować zespół, który będzie nie tylko na dziś, ale na lata. U nas w Polsce jest to trudne, bo generalnie każdy od razu prze na wynik. My chcemy wprowadzać młodych chłopaków, którzy tutaj są i tych których będziemy mogli wybrać w przyszłości dzięki Akademii Piłkarskiej Lechii i wsparciu LOTOSU. Podoba mi się projekt „Biało-zielona przyszłość z LOTOSEM”, wierzę, że efekty będą takie jak w polskim narciarstwie, któremu LOTOS stworzył świetne warunki. Ufam też naszym trenerom. Pamiętam, że wszyscy mówili jacy to świetni zagraniczni trenerzy prowadzą polskich skoczków, a tak naprawdę prowadzili tylko Małysza. To trener Kruczek, czyli polska myśl szkoleniowa zrobił najlepszy wynik, bo uczynił to z wieloma skoczkami.

Na których piłkarzy młodego pokolenia liczy pan najbardziej w najbliższym sezonie? 
- Jest bardzo ciekawa grupa, ale teraz nie chcę nikogo wyróżniać. Muszą potwierdzić swoją wartość, pokazać, że nie są meteorem, który się pojawił i nagle znikł. Istotna jest systematyka, u mnie liczy się praca wykonywana na treningu, ale także profesjonalizm poza boiskiem, który decyduje często o karierze. Muszę poznać tych chłopaków, żeby ich ocenić. To tak jak z kobietą: z daleka może być piękna, ale jak się z nią porozmawia to często nie jest już to. 

Dostał pan pulę pieniędzy na transfery, czy raczej będzie pan szukał zawodników, którym kończą się kontrakty i są do wzięcia za darmo?
- Kwoty które padają przy okazji transferów i zarobków to szaleństwo. Polska liga jest przewartościowana, zdecydowanie trzeba to najpierw unormować. Rozmawiamy z wieloma zawodnikami, ale w ramach finansowych widełek, które mamy.

Lista zawiera zagraniczne nazwiska czy szukacie tylko w Polsce?
- Generalnie chcemy stworzyć stricte polską drużynę. Jeśli dołączymy obcokrajowców to potencjalne gwiazdy pokroju Traore. Z zagranicy weźmiemy tylko piłkarzy, którzy decydować będą o sile tego zespołu, będą dwa razy lepsi od naszych. Przeciętnych nie chcemy. 

Po reformie rozgrywek sezon rusza bardzo szybko. Do kiedy chce pan mieć skompletowaną kadrę?
- Kiedyś zawsze chciałem mieć szybko gotowy skład, teraz patrzę na to realnie. Trzeba do tego podchodzić spokojnie, więc jak pod koniec okienka transferowego pojawi się szansa pozyskania ciekawego zawodnika to na pewno z niej skorzystamy.

Zanim rozpocznie się liga czeka was mecz z Barceloną. To wielka gratka dla kibiców, wyzwanie dla piłkarzy, a dla pana? Ból głowy, bo kilkadziesiąt godzin później będzie Podbeskidzie w lidze?
- Na pewno byłbym bardziej zadowolony, gdyby był to mecz w Lidze Mistrzów. Ale trzeba się cieszyć, bo nie gra się często takich spotkań. To mecz, który może być niezapomniany dla kibiców. Zresztą zaczynamy od 0:0 i nigdy nic nie wiadomo. Piłka jest piękna, bo jest nieprzewidywalna. Dla zawodników będzie to okazja do pokazania się na tle gwiazd oraz sprawdzenia czy są dobrze przygotowani do wejścia w sezon. 

Ale Podbeskidzie jest ważniejsze?
- Zdecydowanie, bo liga jest najważniejsza. Ale taki rywal jak Barcelona obnaży nasze błędy i pokaże nad czym musimy pracować, co poprawić.  

Nie będzie ciężko zmobilizować piłkarzy na ten mecz po Barcelonie?
- Najpierw zagramy z piłkarskim gigantem Barceloną, a potem zmierzymy się z cudotwórcą, bo tak trzeba określić Podbeskidzie po tym co zrobiło na wiosnę w lidze. Pokonać zespół, który czyni cuda to też poważna motywacja.

Mecz z Barceloną to wielkie wydarzenie, ale kibice czekają, aby Lechia z zagranicznymi rywalami grała nie towarzysko, ale w Lidze Europy czy w Lidze Mistrzów. Czy jest to możliwe już po tym sezonie?
- U nas jest tak, że jak zadeklarujesz, że grasz o mistrza, to mówią „co ten gada”. Z drugiej strony jak mówisz że grasz o środek tabeli to wypominają ci brak ambicji. A brakuje racjonalnej oceny pracy. W Anglii jak menedżerowie podpisują kontrakty to na 5-6 lat, bo wtedy mogą wdrożyć swoją filozofię. Jak się na kogoś stawia to trzeba mu zaufać. W rozmowach z zarządem Lechii widziałem profesjonalizm, widziałem że zmiana trenera to nie było takie hop siup. Czuję, że jest tu dobry klimat do piłki i chcę to po prostu wykorzystać. 

Frekwencja na meczach Lechii stopniowo spadała. Jak pan chce przyciągnąć kibiców na trybuny?
- Z tą frekwencją nie było aż tak źle. Stadion robi takie wrażenie, że jak przyjdzie 15 tysięcy kibiców to i tak wygląda na niezapełniony, wydaje się, że nie ma kibiców. Gdyby całe trybuny były na 15 tys. to pewnie byłaby walka o bilety i spirala sama by się nakręcała. Myślę, że w ogóle byłoby więcej widzów, gdyby nie wprowadzono ustawy o bezpieczeństwie , która jest dla mnie niezrozumiała. Jeśli jadę na mecz do Dortmundu to idę do kasy i kupuję bilet, u nas trzeba wyrabiać kartę kibica itp. Ktoś kto przyjedzie do Gdańska na wakacje i chciałby zobaczyć Lechia – Podbeskidzie to musi przejść tyle procedur, że mu się odechciewa.  

Pewnie kibiców byłoby więcej, gdyby Lechia nie grała u siebie tak słabo.
- Mam nadzieję, że na wyjeździe zdobędziemy tyle samo punktów co w poprzednim sezonie, ale uda nam się zdecydowanie poprawić wyniki na PGE Arenie. W domu nie możemy przegrywać, te mecze dla nas i dla kibiców muszą być prawdziwym świętem!    

Biuro Komunikacji, Grupa LOTOS S.A., ul. Elbląska 135, 80-718 Gdańsk, tel.58 308 87 31, 58 308 83 88, 58 308 83 55, e-mail: media@grupalotos.pl