
Na 99,9 procent jesteśmy pewni, że ten wrak to niemiecki lotniskowiec „Graf Zeppelin“ - oświadczył „Gazecie“ kmdr ppor. Dariusz Beczek, dowódca okrętu ORP „Arctowski“. Naukowcy zMarynarki Wojennej od wtorku badali za pomocą echosondy i sonaru potężny wrak o długości 250 metrów leżący w polskiej strefie ekonomicznej Bałtyku.
- „Zeppelin“ leży na dnie lekko przechylony na prawą burtę. W środku płaskiego jak stół pokładu lotniczego zieje wielka dziura. Brakuje też nadbudówki i dział artylerii głównej - opowiada zastępca dowódcy okrętu ORP „Arctowski“ kapitan Artur Grędziel. - Chcieliśmy przyjrzeć się szczegółom konstrukcji jednostki i temu, co jest w środku. Niestety, robot podwodny zaplątał się w sieci rybackie, którymi spowity jest cały okręt, i musieliśmy się wycofać.
„Graf Zeppelin“ leży na głębokości 87 metrów, ponad 30 mil morskich od brzegu, na wysokości Władysławowa. Na jego ślad natrafiła załoga statku należącego do przedsiębiorstwa Petrobaltic. Niemiecki lotniskowiec miał 262 m długości i36 m szerokości. Miał zabierać na pokład 42 samoloty. Jednak do końca wojny nie wszedł do służby. W 1945 r. „Zeppelina“ zdobyły wojska radzieckie, a potem prawdopodobnie zatopiły.