
Rozmowa z Pawłem Olechnowiczem, prezesem Grupy Lotos S.A.
Czy kolejne konflikty wokół dostaw rosyjskiej ropy spędzają panu sen z powiek? Co będzie, jeśli kolejna przerwa będzie trwała nie 3 dni, a np. 30...
- Nie obawiam się tego. Na drobne problemy jesteśmy przygotowani. A taki skrajnie dramatyczny scenariusz - odcięcia dostaw np. na 2 miesiące - jest raczej niemożliwy.
My musimy kupować rosyjską ropę, ale też Rosjanie muszą ją nam sprzedawać?
- Na Wschodzie zawsze traktowano politykę inaczej niż gospodarkę, bo polityka była ważniejsza. Ale tak naprawdę Rosjanie nie wytrzymaliby długo bez sprzedawania ropy. Nie sprzedają, nie zarabiają. Każdy dzień wstrzymania dostaw to ogromne straty, dziesiątki milionów dolarów. A tej ropy, która nie płynęła np. przez miesiąc, nie da się jeszcze raz sprzedać. Rosja nie ma obecnie prostej możliwości skierowania tego surowca np. do Chin. I jeszcze jeden element - mamy podpisane długoterminowe umowy, z odpowiednim zabezpieczeniem naszych interesów. Gdyby więc wstrzymywanie dostaw ropy było znacznie dłuższe - Rosja straci podwójnie. Nie zarobi na sprzedaży ropy, ale też rosyjscy dostawcy będą musieli płacić kary. Tak więc wstrzymywanie dostaw to pewna demonstracja.
Radzi pan nie zwracać na to uwagi?
- Nie, wręcz przeciwnie. Trzeba uważnie śledzić sytuację i wyciągać wnioski. To pokazuje bowiem, że musimy być przygotowani na różne zdarzenia, że jak ktoś raz na jakiś czas zakręci kurek, to klienci tego nie mogą odczuć. Po pierwsze więc, musimy mieć odpowiednie zapasy, aby nie odczuwać tego zakręconego kurka. Po drugie, musimy mieć możliwość niezależnego od dostaw ze Wschodu uzupełniania tych właśnie zapasów. Ale też musimy mieć zdolność odbudowy tych zapasów po takich cenach, aby kierowcy nie przeżyli szoku. Bo powiedzmy szczerze - rosyjska ropa ural, dostarczana rurociągiem, jest tańsza niż ropa kupowana w inny sposób. Oczywiście - drogo zawsze można jakąś ropę kupić, ale chodzi o to, aby ta różnica w cenie nie była zbyt duża.
Ile ropy docelowo będzie trafiało do Lotosu z innych kierunków niż rosyjski?
- Zakładamy, że w 2012 roku 60 proc. ropy będzie pochodzić ze Wschodu, a 40 proc. z innych kontraktów długoterminowych i z własnego wydobycia. Ale proszę też pamiętać o jednej sprawie - obecnie Rosjanie dostarczają nam do 6 mln ton ropy. I później, przy nowej strukturze zakupów, też będziemy chcieli kupować te 6 mln ton ropy. Tylko że wtedy możliwości przerobu w Gdańsku będą wynosiły 10 mln ton rocznie.
Kiedy z Gdańska popłynie więcej benzyny na rynek?...
- Zakładamy, że w tym półroczu podpiszemy umowę na rozbudowę instalacji do destylacji ropy naftowej. Ta inwestycja zwiększy możliwość przerobu ropy przez rafinerię w Gdańsku o 4,5 mln ton rocznie. Efekty inwestycji powinny być widoczne w 2010 r.