
Za polskim orłem, Adamem Małyszem, szybuje klucz narciarskich orlątek. I świetnie sobie radzi. Polskie dzieciaki na skoczniach są najlepsze na świecie.
Gdy Małysz był na szczycie i gromił rywali, oni wykonywali pierwsze w życiu skoki: z tapczanu na dywan. Wpatrzeni w swojego idola, śnili o karierze na skoczni. Dziś, gdy opromieniony sławą weteran z Wisły szykuje się do kolejnych mistrzostw świata (Sapporo, od 22 lutego do 4 marca), oni - nastoletni chłopcy - latają prawie tak daleko jak on. Niektórzy, na przykład trzynastoletni Klimek Murańka z Zakopanego, nawet na odległość 140 metrów.
Potencjał naszych orląt widać podczas zawodów dla najmłodszych, rozgrywanych co roku latem w niemieckim Garmisch-Partenkirchen. W 2005 roku polska drużyna wygrała konkurs na skoczni K-43. Indywidualnie wśród jedenastolatkówT najlepszy był właśnie Murańka. Zawody dwunastolatków wygrał Tomek Byrt z Wisły. A trzynastolatków -jego kolega z klubu Paweł Słowiok. Podobnie było i w ubiegłym roku. Nasi nie dali rywalom szans na skoczniach K-51 i K-80. A indywidualnie znów wygrali Murańka i Byrt. Nigdy wcześniej młodzi polscy skoczkowie nie mieli takiej przewagi nad rówieśnikami z innych krajów. Ale też nigdy wcześniej nie było w polskich skokach talentu na miarę Małysza.
Bracia Jakub i Maciej Kot z Zakopanego (17 i 15 lat) trenowali niegdyś narciarstwo alpejskie. Rodzinna tradycja: mama była reprezentantką kraju, tata instruktorem narciarstwa. W ich domu zawsze mówiono, że na nartach się zjeżdża, a nie skacze. Wierzyli w to święcie, póki nie zabłysła gwiazda Małysza. - Zamiast się ścigać między tyczkami, zaczęli szukać na stoku małych kopek, na których mogliby poskakać. Chcąc nie chcąc, musiałem zaprowadzić ich na skocznię - wspomina ojciec, Rafał Kot, który dziś pracuje jako fizjoterapeuta Małysza i całej pierwszej reprezentacji. Miał nadzieję, że chłopakom minie szał na skakanie, bo nieraz solidnie się potłukli. - Ale się zawzięli. Trenują do dziś i odnoszą sukcesy.
Okupione - jak w przypadku wszystkich młodych skoczków - bardzo ciężką pracą. Sylwester Słowiok opowiada, jak wygląda dzień jego syna: - Pobudka o 6.30. Szybkie śniadanie, bo o 7.10 odjeżdża autobus do szkoły. Prosto pp lekcjach Paweł idzie na dwugodzinny trening. Po powTocie do domu ma czas tylko na odrobienie lekcji i kolację. A trenuje siedem razy w tygodniu.
Klimek Murańka zaczął stawiać kroki na skoczni w 2001 roku, gdy Małysz zdobywał swój pienvszy Puchar Świata. Po tygodniu ćwiczeń dla wszystkich było jasne, że to talent - drobny siedmiolatek pokonał kolegów starszych o trzy lata.
Gdy miał 10 lat, na Wielkiej Krokwi poszybował na odległość 135,5 m. Tego dnia był bohaterem wszystkich sportowych serwisów informacyjnych. Dziś jest symbolem pokolenia dzieci Małysza. Ma sukcesy, stypendium, sponsora, nawet oficjalną stronę internetową. Jego tata marzy, by za trzy, cztery lata Klimek był jak Gregor Schlierenzauer, 17-letni Austriak, który w klasyfikacji Pucharu Świata jest dziś drugi i wyprzedza Adama Małysza.
Mówienie o pokoleniu dzieci Małysza wcale nie jest przesadą. W Polsce skoki uprawia ponad 210 młodziutkich zawodników- w 17 klubach. Kilkudziesięciu następnych dopiero czeka na pierwsze starty. - Tylu młodych skoczków nie mieliśmy nigdy - mówi Jan Szturc, pierwszy trener Adama. Najsilniejsze ośrodki to oczywiście Zakopane, Wisła i Szczyrk, ale powoli powstają nowe. Jak choćby klub ZTS Zakucie w Zagórzu koło Sanoka. Zbudowano tam trzy małe skocznie, dwie pokryto igelitem. Na realizację czeka plan budowy czwartej, największej.
Młodzi zawodnicy mają już też o co rywalizować - walczą w serii konkursów Lotos Cup pod hasłem "Szukamy następców mistrza". W zawodach, w których nagrodami są upominki i stypendia (od 200 do 500 zł miesięcznie), startuje po 150-180 chłopców. A już za kilka dni, gdy Małysz będzie walczył w Japonii o medal mistrzostw świata, w Zakopanem odbędą się kolejne zawody dla najmłodszych. Będą to pierwsze w historii nieoficjalne międzynarodowe mistrzostwa świata dzieci, organizowane przez Polski Związek Narciarski i firmę Lotos. Przyjedzie prawie 200 młodych zawodników z kilkunastu państw7.
Można więc chyba powiedzieć, że pierwsze kroki ku dalszej chwale polskich skoków zostały zrobione: wyłowiliśmy utalentowanych, organizujemy zawody. Gdyby tak jeszcze udało się zbudować dla nich kilka nowych skoczni, wyremontować stare, pokryć igelitem...
Dotąd byliśmy specjalistami w marnowaniu sportowych talentów. Jak będzie tym razem? Murańka, bracia Kot, Byrt, Słowiok za kilka lat mogą skakać jak Małysz. Albo być tylko mistrzami własnego podwórka.