
Rozmowa z Apoloniuszem Tajnerem.
Prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner gościł w Grupie Lotos. Właśnie w siedzibie głównego sponsora polskich skoków narciarskich odbyło się oficjalne zakończenie i podsumowanie zmagań w cyklu Lotos Cup pod hasłem „Szukamy następców mistrza“. Po uroczystości rozmawialiśmy z prezesem Tajnerem.
- Program „Szukamy następców mistrza“ przyniesie efekty?
- Nie mam żadnych wątpliwości. Cały narciarski świat zazdrości nam tego programu. Wychowujemy zawodników, z których już niedługo będziemy mieć dużo pożytku. Pojawiła się nowa jakość uprawiania skoków w młodszych grupach wiekowych. Podobnym programem mogą poszczycić się jedynie Finowie, co wiemy od trenera naszej kadry Hannu Lepistoe, ale nawet on przyznaje, że nasz program jest szerszy i znacznie bardziej zaawansowany. Dobrym przykładem jest Kamil Stoch, wychowanek tego właśnie programu, który już rywalizuje skutecznie z najlepszymi, a na pewno będzie skakał z roku na rok na coraz wyższym poziomie.
- Czy wśród tych chłopców są zawodnicy, którzy w przyszłości zastąpią Adama Małysza?
- Małysz jest jeden. W tym gronie są jednak zawodnicy, którzy przerastają Adama, kiedy on był w ich wieku. Ale to jeszcze o niczym nie świadczy. W skokach potrzeba też szczęścia, odpowiedniego podejścia, ważna jest psychika. Dzisiaj trudno stwierdzić kto zrobi karierę, ale kandydatów nam nie brakuje. Świadczy o tym fakt, że w rywalizacji dzieci i młodzieży skoczkowie z Polski są bezkonkurencyjni. Sześć złotych medali, pięć srebrnych i dwa brązowe podczas nieoficjalnych mistrzostw świata dzieci, które odbyły się w Zakopanem, mówią swoje. Myślę, że o przyszłość tej dyscypliny sportu w naszym kraju możemy być spokojni.
- Już dzisiaj widać wyraźne odmłodzenie naszej kadry.
- Trzeba postawić na młodych, którzy mogą dołączyć do najlepszych. Obok Adama Małysza, Kamila Stocha, Stefana Huli i Piotra Żyły w kadrze A znaleźli się także Maciej Kot, Kamil Kowal i Krzysztof Miętus. To nasze nadzieje na najbliższe lata. Bo z zawodników z programu „Szukamy następców mistrza“ najwięcej radości powinniśmy mieć w 2014 roku.
- W żadnej z kadr nie znaleźli się tacy skoczkowie jak Robert Mateja, Marcin Bachleda, Wojciech Skupień, Tomasz Pochwała?
- Trzeba było wreszcie odmłodzić skład. Ci zawodnicy od lat otrzymywali szansę i nie potrafili jej wykorzystać. Będą trenować pod okiem trenerów klubowych i jeśli pokażą, że są w wysokiej formie, to dostaną szansę. Najpierw jednak muszą udowodnić podczas zawodów, że na nią zasługują.