
Jeśli chodzi o budżety, osiągi czy technologię wyścigi słynnej Formuły 1 i Kia Lotos Cup dzieli przepaść. Ale przy padającym deszczu kierowca siedzący w ultranowoczesnym bolidzie i malutkim picanto mają te same problemy.
Przekonali się o tym uczestnicy III rundy Kia Lotos Cup. - Na pewno będzie potwornie ślisko - przewidywała przed zawodami Klaudia Podkalicka. Jej przepowiednia sprawdziła się co do joty. Padający deszcz sprawił, że trudny tor Kielce był jeszcze bardziej śliski niż zazwyczaj. Wystarczył drobny błąd, by rozpędzone auto wpadało w poślizg, a tracący nawet kilkanaście metrów rywal otrzymywał prezent w postaci okazji do skutecznego ataku. Zwycięsko z zaciętej walki o zwycięstwo wyszedł Rafał Grzesiński(23 l.).
Podczas drugiego wyścigu nawierzchnia toru miejscami była już zupełnie sucha, ale w jego leśnej części na kierowców czyhały niebezpieczne niespodzianki w postaci płynących w poprzek trasy strumieni wody. Najlepiej z nietypowymi przeszkodami poradził sobie Maciej Steinhof (22 L), który ukończył wyścig na pierwszej pozycji.
Liderem klasyfikacji generalnej pozostał Igor Gregorczyk (25 l.), który w Miedzianej Górze był trzeci i czwarty.
Najwięcej gratulacji odebrał jednak Patryk Olejniczak (28 l.), który kilka dni przed zawodami niczym Sebastian Loeb pojechał do ślubu swoim wyczynowym samochodem.