
Rozmowa z marszałkiem Senatu Bogdanem Borusewiczem
Czy pana zdaniem przejęcie Lotosu przez Orlen jest obecnie realne?
- Trudno na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. Na pewno Orlen prowadzi intensywną kampanię w tym kierunku, próbuje lobbować za przejęciem Lotosu. Dyskusja na ten temat toczy się także wewnątrz rządu. Wiem, że w tym temacie nie ma jednomyślności między ministrami. Na razie podstawową przeszkodą wydaje się przyjęta w lutym przez rząd: „Polityka rządu RP dla przemysłu naftowego“. Wyklucza ona konsolidację Lotosu i Orlenu.
To prawda. I dopiero przystąpienie do zmiany tego dokumentu oznaczać będzie, że sytuacja stała się bardzo poważna. Prezes Orlenu Piotr Kownacki co chwila przekonuje ostatnio dziennikarzy do korzyści wynikających z budowy jednego koncernu.
- Pan prezes Kownacki spotkał się ze mną miesiąc temu. Także mnie próbował przekonać do akceptacji scenariusza łączącego Orlen z Lotosem.
Jakich argumentów używał?
- Nie będę o tym dzisiaj mówił. Powiem tylko tyle: sprawdziłem wszystkie z nich. Żaden nie był prawdziwy. Z całą stanowczością mogę oświadczyć, że nie ma żadnego uzasadnienia, by aktualnie łączyć Lotos z Orlenem.
Politycy PiS mówią choćby o redukcji zagrożenia dużego koncernu wrogim przejęciem np. przez Rosjan.
-To nie jest prawdziwy argument. Skarb państwa kontroluje obecnie ok. 30 proc. akcji Orlenu i prawie 60 proc. Lotosu. Jeśli założymy, że skarb państwa wniesie swoje akcje Lotosu do Orlenu, to jego udział w płockim koncernie wzrośnie do ok. 40 proc. A to oznacza, że państwo straci pełną kontrolę nad Lotosem, którą ma obecnie, a nie zyska pełnej kontroli nad Orlenem. Czyli ryzyko wrogiego przejęcia zamiast się zmniejszyć, wzrośnie.
Jak więc wytłumaczyć można kolejną próbę przejęcia Lotosu przez Orlen?
- Można tylko spekulować o tym, kto może na tym zyskać.
Czy będzie to skarb państwa?
Raczej nie. Akcje Lotosu w sytuacji obecnej prowadzonej przez Orlen kampanii prasowej, wskazującej na duże prawdopodobieństwo fuzji, będą się obniżać. Spada więc wartość wkładu, który skarb państwa miałby wnieść do Orlenu. W sposób oczywisty zyskają natomiast na ewentualnym połączeniu prywatni akcjonariusze Orlenu. Dostaliby bowiem nowoczesny, wydajny i dobrze zarządzany Lotos.
Jak ta fuzja odbiłaby się na Pomorzu?
- Jeśli byłoby to planowane wchłonięcie Lotosu przez Orlen, konsekwencje byłyby bardzo negatywne. Można spodziewać się wstrzymania rozbudowy rafinerii w Gdańsku. Na to wskazuje niepełne wykorzystanie mocy produkcyjnych orlenowskich rafinerii w Płocku i Możejkach. Trudno spodziewać się, że koncernowi będzie zależało na zwiększaniu potencjału w Gdańsku. A przecież Lotos to największa firma na Pomorzu, największy płatnik podatków. Wstrzymanie jej rozwoju byłoby więc wielkim ciosem dla regionu. Warto pamiętać, że w czasie rządów SLD straciliśmy Bank Gdański. Dziś nie możemy wżaden sposób pozwolić sobie na utratę Lotosu.