logo

Komunikaty

Ministerstwo Skarbu w południe postanowiło odwołać prezesa Lotosu Pawła Olechnowicza. Wieczorem równie niespodziewanie zrezygnowało - nieoficjalnie, po interwencji premiera.

Lotos jest drugim co do wielkości producentem paliw w kraju. Zatrudnia kilka tysięcy osób, generuje spore zyski. Spółką od 2002 r. kieruje Paweł Olechnowicz. Wśród analityków giełdowych cieszy się dobrą opinią. To jedyny szef dużej spółki skarbu państwa, którego PiS dotąd nie odwołał.

Bo za słabo pilnował majątku?

Wczoraj nieoczekiwanie resort skarbu postanowił to zmienić.- Poprosiłem przewodniczącego rady nadzorczej Lotosu o odwołanie pana Olechnowicza ze stanowiska - powiedział w południe na konferencji prasowej wiceminister skarbu Paweł Szałamacha.

Wnioskiem Ministerstwa Skarbu, które ma bezpośrednio i pośrednio 60 proc. akcji Lotosu, rada miała się zająć dziś. Dlaczego ministerstwo postanowiło odwołać prezesa kilka tygodni przed wyborami parlamentarnymi? - Przyczyną był niezbyt energiczny nadzór nad spółkami grupy Lotos. Z jej spółek zależnych na Litwie wyprowadzono 30 mln dol. - tłumaczył wiceminister Szałamacha. Mówił, że chociaż problemy spółek były znane już od wielu miesięcy, to dopiero minister gospodarki Piotr Woźniak 6 lipca zawiadomił o nich prokuraturę. Chodzi o spółki zaangażowane w wydobycie ropy naftowej na Litwie, które należą do kontrolowanej przez Lotos firmy Petrobaltic. Zapowiedź odwołania Olechnowicza rozpętała burzę.

Bo nie chciał do Orlenu?

- Oficjalne powody są inne, ale wszystko wskazuje na to, że o odwołaniu Olechnowicza zdecydował jego sprzeciw wobec fuzji z Orlenem - powiedział agencji Reuters Kamil Kliszcz, analityk Domu Inwestycyjnego BRE Banku. Pomysł połączenia PKN z Grupą Lotos zaczął w połowie roku promować nowy szef Orlenu Piotr Kownacki. Przekonywał, że dzięki fuzji powstanie duża firma zdolna do konkurencji z coraz większymi państwowymi koncernami paliwowymi z Rosji oraz z próbującymi połączyć siły austriackim koncernem OMV i węgierskim MOL-em.

Do krytyki resortu skarbu dołączyła PO. - To skandal! Na przyszły tydzień chcę zwołać posiedzenie sejmowej komisji skarbu w sprawie Orlenu i Lotosu - powiedział szef tej komisji Aleksander Grad (PO). - Dziś nasza branża paliwowa nie potrzebuje konsolidacji Orlenu z Lotosem. Musimy też myśleć o interesie konsumentów i utrzymaniu chociaż namiastki konkurencji, której zabraknie po fuzji - stwierdził.

Nie wykluczył jednak, że w przyszłości może dojść do połączenia Orlenu z Lotosem - „jeśli przemawiać będzie za tym sytuacja rynkowa, a analizy pokażą, że jest to w żywotnym interesie obu spółek“.

Próbę odwołania prezesa Lotosu ostro skrytykował też eurodeputowany Janusz Lewandowski (PO). -To pretekst dla przeprowadzenia bezczelnego TKM-u. Do odwołania Olechnowicza nie ma racjonalnego uzasadnienia, on realizuje najbardziej ambitny plan w sektorze naftowym w kraju. Zanim ktokolwiek wyjaśni stawiane mu zarzuty, ten zamach zostanie przeprowadzony - mówi Lewandowski.

Prezes nie do odwołania

Nawet w PiS nie wszystkim spodobała się decyzja Ministerstwa Skarbu. - Odwołanie Olechnowicza to chyba nie jest dobry pomysł. Lotos ma dobre wyniki i własną strategię, której realizację miał nadzorować prezes -powiedział nam szef sejmowej komisji gospodarki Maks Kraczkowski (PiS). Przypomniał też, że przyjęta wiosną rządowa strategia dla branży naftowej przewiduje utrzymanie Orlenu i Lotosu jako dwóch niezależnych, konkurujących ze sobą firm w branży paliwowej.

Odwołaniu Olechnowicza sprzeciwia się też Jacek Tarnowski, do wiosny członek rady nadzorczej Lotosu, a wcześniej szef gabinetu politycznego premiera Marcinkiewicza. - Olechnowicz słusznie sprzeciwia się konsolidacji z Orlenem, bo to przyniosłoby ogromną szkodę dla regionu. Jeżeli polski rząd ma plan konsolidacji sektora paliwowego, to wybierze takiego prezesa, który ten plan sprawnie przeprowadzi - dodał Tarnowski.

Wieczorem nieoczekiwanie szef rady nadzorczej Lotosu Jan Stefanowicz poinformował, że rada nie będzie odwoływać prezesa we wtorek. Decyzję uzgodniono z wiceministrem Szałamachą.