logo

Komunikaty

Czy od przyszłego roku nasze samochody zaczną powszechnie pachnieć frytkami? Od stycznia rafinerie – oprócz tradycyjnej benzyny i diesla będą musiały produkować na polski rynek paliwo z dodatkiem biokomponentów, np. oleju rzepakowego. Paliwo z dodatkami będzie dokładnie w takiej samej cenie jak tradycyjne. Nie będzie też specjalnych dystrybutorów i informacji na stacjach benzynowych. Kierowcy nie będą nawet wiedzieć, co tankują. Koncerny paliwowe też nie afiszują się z produkcją paliw z dodatkami.

Robią to, bo Unia Europejska pod groźbą kar finansowych zmusza je do zakupu dodatków do paliw. Pod naciskiem unijnym taki obowiązek wprowadza się również w Polsce. Lotos już dziś informuje, że nie planuje sprzedaży na swoich stacjach czystych bioestrów, czyli 100-procentowego biodiesla. Zatankują je tylko instytucje i firmy. Będzie natomiast stosował góra 5-procentową dolewkę do swoich benzyn i olejów napędowych. Podobne paliwo z dodatkiem bioetanolu sprzedawać będzie PKN Orlen.

Ale nasi właściciele aut boją się biodiesla. PKN Orlen, który w 2008 r. planuje produkcję paliw z dodatkiem bioetanolu, od kilku miesięcy testuje te paliwa. Badania wykazały, że silniki w autobusach, do których lano czyste estry rzepakowe, zimą trudno było odpalić. Producenci samochodów w instrukcji obsługi zalecają stosowanie paliwa o określonej liczbie oktanowej.
Większy dodatek biokomponentów może spowodować szybsze zużycie silnika, bo liczba oktanów będzie nieprawidłowa. Dla przedsiębiorstw, które używają samochodów służbowych, biopaliwo to mniejszy problem. Mogą one sobie kupić nowe auto i przerzucić jego koszty na klienta, ale przeciętny Kowalski nie chce kolejnych kredytów i wywożenia auta na szrot szybciej, niż planował.

Co prawda na świecie biopaliwa to standard – ale na Zachodzie zarobki są parokrotnie wyższe niż w Polsce, a ceny aut podobne. Polaka traktującego samochód jak dorobek życia nie będzie stać na szybsze zużycie silnika.

Budowana kosztem 80 mln zł fabryka Lotos Biopaliwa w Czechowicach-Dziedzicach dopiero od wiosny produkuje paliwa z dodatkiem oleju. Od przyszłego roku chce zwiększyć produkcję do 100 tys. ton biokomponentów. Choć zwykły Kowalski benzyny z dolewką na razie może nie chcieć – już są one na stacjach powszechne, bez unijnego obowiązku. – Kierowcy pytają nas, czy gorsza kondycja auta zimą nie bierze się właśnie z biodiesla – mówi Damian Korek, mechanik z Katowic. Dlatego dystrybutorzy paliw z ostrożności biznesowej będą chcieli przeczekać zimę i w styczniu na stacjach takiego paliwa nie będzie. Można się spodziewać, że powszechnie w całym kraju na biopaliwie kierowcy pojadą raczej dopiero wiosną.

Dodatek biopaliw zacznie obowiązywać ustalony przez rząd i wymagany przez prawo unijne minimalny udział biokomponentów w paliwie. Nie brak kierowców, którzy się takiej dolewki boją – w trosce o swój silnik, zwłaszcza w porze zimowej. Rząd Jarosława Kaczyńskiego w czerwcu 2007 r. ustanowił Narodowy Cel Wskaźnikowy, czyli minimalny udział biokomponentów w paliwie. Zacznie obowiązywać od stycznia 2008 r.