
Ekonomiści są przekonani, że w 2009 r. czeka nas załamanie inwestycji. My szukamy przebłysków optymizmu. Z powodzeniem. Mimo kryzysu Lotos tryska optymizmem Wielki projekt rafineryjny jest już na półmetku. Do wydania zostało minimum 1,5 mld zł.
Ekonomiści są przekonani, że w 2009 r. czeka nas załamanie inwestycji. My szukamy przebłysków optymizmu. Z powodzeniem. Mimo kryzysu Lotos tryska optymizmem Wielki projekt rafineryjny jest już na półmetku. Do wydania zostało minimum 1,5 mld zł.
Program 10+, realizowany przez Grupę Lotos, to jedna z największych inwestycji - nie tylko w branży naftowej, lecz w całej gospodarce. Projekt wart jest ponad 5 mld zł. I mimo kryzysu, nic się nie zmieniło. To będzie kluczowy rok dla inwestycji. Po pierwsze, ruszą nowe instalacje, po drugie, do wykonawców szerokim strumieniem będą płynąć pieniądze. I to niemałe. Na ten rok przypada 32 proc. całości wydatków. To oznacza, że Lotos wyda jeszcze minimum 1,5 mld zł.
Pogorszenie sytuacji na światowych rynkach i słabsze wyniki spółki skłaniają do postawienia pytania, czy Lotos będzie w stanie dokończyć tę inwestycję. Szczególnie że 10+ w dużej części posiłkuje się kredytem (1,75 mld USD). Banki będą zaś teraz dokładniej przypatrywać się każdej złotówce wydanej przez firmę. Zarząd twierdzi jednak, że wszystko jest pod kontrolą. - Nie ma żadnych zagrożeń dla realizacji programu - zapewnia Paweł Olechnowicz, prezes Grupy Lotos.
Podobnego zdania są analitycy. - Nawet teoretycznie, gdyby problemy miał jeden z banków finansujących projekt, nic nie powinno inwestycji zaszkodzić. Dlaczego? Banków w konsorcjum jest kilkanaście. Ryzyko zdywersyfikowano więc tak, że nawet rezygnacja jednego z nich nie będzie mieć negatywnych konsekwencji - mówi Kamil Kliszcz, analityk DI BRE Banku.
Spółka przekonuje, że projekt zapewni znaczące zwiększenie zysków. - Z 6 do ponad 10 mln ton wzrośnie roczny przerób ropy naftowej. Najważniejsze jest to, że rafineria wyprodukuje więcej produktów, na których można dobrze zarobić. W grę wchodzą tu deficytowy w całej Europie olej napędowy, lekki olej opałowy i paliwo lotnicze JET - tłumaczy Marek Sokołowski, wiceprezes spółki i dyrektor ds. produkcji i rozwoju.
Jego zdaniem, większa produkcja diesla oznacza także to, że Lotos przestanie importować to paliwo, a cała marża wpadnie do jego kieszeni. Projekt, według deklaracji zarządu, jest już na półmetku. Czasu nie pozostało wiele. Do rozruchu pierwszych instalacji dojdzie już za pół roku. Wcześniej, bo wiosną - podczas planowanego postoju remontowego - mają zostać wykonane wszystkie podłączenia nowych instalacji.