logo

Komunikaty
Czy wokół Rafinerii Gdańskiej uda się zbudować niezależny od PKN Orlen samodzielny koncern naftowy? Doradcy rafinerii twierdzą, że tak. "Gazeta" dotarła do szczegółów tej koncepcji Los rafinerii wciąż jest nie jasny. Może ona zostać sprzedana konsorcjum Rotch-PKN Orlen, może zostać ogłoszony nowy przetarg lub też rafineria będzie próbowała samodzielnie radzić sobie na rynku. I właśnie ten trzeci pomysł najbardziej odpowiada obecnemu zarządowi spółki. Rafineria zleciła więc przygotowanie dokumentu "Koncern Naftowy Rafinerii Gdańskiej". Miał on odpowiedzieć na pytanie, czy zakład może funkcjonować samodzielnie. Nieoficjalnie mówi się, że nowy koncern nazywałby się Grupa Lotos. Zdaniem autorów dokumentu (wynajęci przez RG eksperci), mimo że rząd już po raz trzeci próbuje sprywatyzować rafinerię, to i ta próba może się zakończyć niepowodzeniem. Tymczasem spółka pilnie potrzebuje funduszy na realizację programu IGCC (Integrated Gasification Combined Cycle), który pozwoli uczynić z RG nowoczesną firmę zdolną sprostować bardzo surowym normom Unii Europejskiej. Dlatego być może, zamiast przeciągać proces prywatyzacji, należy zbudować koncern wokół RG i znaleźć źródła jego finansowania. Autorzy dokumentu przedstawiają harmonogram tworzenia koncernu: Przejęcie rafinerii południowych i połączenie ze spółką wydobywczą Petrobaltic. Według autorów opracowania jest to możliwe jeszcze w tym roku, ponieważ rafinerie i Petrobaltic są kontrolowane przez państwo. Rozbudowa sieci detalicznej. Do 2010 r. koncern zbudowałby ok. 100 stacji (12-13 rocznie), których koszt jednostkowy wynosić ma średnio 5 mln zł. Na ten cel rafineria miałaby przeznaczyć do 2010 r. 200 mln zł środków własnych. Reszta pochodziłaby z kredytów. Ponadto rafineria zbudowałaby do 2007 r. sieć ok. 375 stacji działających na zasadzie franchisingu. Oznaczałoby to, że za osiem lat rafineria sprzedawałaby paliwa poprzez sieć 750-800 stacji benzynowych. Przeprowadzenie restrukturyzacji wewnętrznej, która powinna zostać zakończona do końca 2003 roku. Zdaniem autorów dokumentu scenariusz ten nie wymaga angażowania przez skarb państwa i Naftę Polską dodatkowych pieniędzy. Powiązanie RG i spółki Petrobaltic, finansowanie dłużne i realizacja inwestycji w ramach wspólnych przedsięwzięć joint venture z branżowymi partnerami, m.in. z PKN Orlen, zapewniłyby sporą część potrzebnych funduszy. Pozostałą część finansowania (ok. 1 mld zł) powinni zapewnić zewnętrzni inwestorzy finansowi w ramach upublicznienia koncernu i wprowadzenia jego akcji na giełdę. W dłuższej perspektywie skarb państwa będzie mógłby poszukać inwestora strategicznego. "Koncern Naftowy Rafinerii Gdańskiej po wejściu na giełdę przy kapitalizacji na poziomie co najmniej 2,5 mld zł byłby jednym z pięciu największych przedsiębiorstw produkcyjnych. Znalazłby się w pierwszej dwudziestce wszystkich spółek. W efekcie spółka znalazłaby się w obszarze zainteresowania największych inwestorów - krajowe fundusze emerytalne, zagraniczne fundusze regionalne indeksowe" - czytamy w dokumencie. Łączne potrzeby inwestycyjne koncernu wyniosłyby według autorów opracowania 4-4,5 mld zł w ciągu najbliższych trzech lat, przy czym 1 mld zł powinien być pozyskany w formie podwyższenia kapitału. Na co koncern potrzebowałby pieniędzy? Na: Przejęcie od Rafinerii Glimar projektu inwestycyjnego Hydrokompleks. Wymagałoby to zaangażowania minimum 400 mln zł. 75 proc. z tej kwoty najprawdopodobniej finansowałyby banki z niemieckiej grupy HVB-BPH-PBK. Rafineria Gdańska musiałaby przeznaczyć na ten cel ok. 100 mln zł, nie uwzględniając ewentualnych nakładów w inne aktywa Glimaru. Udokumentowanie przez Petrobaltic nowych złóż ropy na Morzu Bałtyckim. Miałoby to pochłonąć 10-50 mln zł do 2005 roku. Rozbudowę mocy przerobowych RG do ok. 6 mln ton rocznie oraz budowę instalacji związanych z kompleksem IGCC. Związane z tym koszty szacuje się na ok. 2,2 mld zł. Scenariuszem alternatywnym bądź uzupełniającym dla wprowadzenia akcji koncernu na giełdę może być sprzedaż firmy jednemu z głównych międzynarodowych koncernów jak Shell czy BP. Co prawda na razie firmy te nie są zainteresowane kupnem polskiego zakładu, ale w przyszłości może się to zmienić. Polski rynek paliw jest jednym z najbardziej perspektywicznych. Zużycie benzyny na jednego mieszkańca to tylko ułamek tego, co przypada np. na obywatela Niemiec. Autorzy dokumentu przekonują też, że decyzja o tworzeniu koncernu wokół Rafinerii Gdańskiej nie wyklucza w przyszłości połączenia go z PKN Orlen, jeśli skarb państwa uzna takie rozwiązanie za słuszne. Zaletą późniejszego połączenia byłby większy zysk dla państwa. Wiesław Kaczmarek, minister skarbu Tworzenie koncernu wokół Rafinerii Gdańskiej to scenariusz alternatywny w sytuacji, gdyby nie doszło do prywatyzacji. Musimy mieć taki wariant awaryjny. Koncepcja przygotowana na zlecenie zarządu nie jest pozbawiona sensu. Wiele jej elementów jest do wykorzystania także w sytuacji, gdy Rafineria będzie sprzedana. Rafinerie południowe nie są w zadowalającej sytuacji finansowej, ale są to rafinerie niszowe, których pewne aktywa mogą być dla RG przydatne. Dlatego absolutnie nie traktuję tego wariantu z budową koncernu jako karty przetargowej w rozmowach z potencjalnymi inwestorami. Kiedy zapadnie decyzja co do losów Rafinerii Gdańskiej? Na pewno nie będzie ogłoszona podczas wyjazdowego posiedzenia komisji skarbu w Gdańsku. Teraz czekamy na krok konsorcjum Rotch-PKN Orlen. Rafał Jankowski, analityk CDM Pekao SA Rynek paliwowy jest obecnie bardzo trudny. Zysk z działalności rafineryjnej w ostatnich latach spada. To stawia pod znakiem zapytania sensowność całej inwestycji. Np. opłacalność połączenia RG z Petrobaltikiem jest dla mnie wątpliwa. Obie firmy powinny być dofinansowane. Tymczasem żaden z ewentualnych partnerów nie dysponuje potrzebną do tego gotówką. Wydanie olbrzymich pieniędzy na unowocześnienie produkcji, mimo że konieczne, to może w ostatecznym rozrachunku nie podnieść wartość spółki. Przykład? PKN Orlen. Koncern wydał 2 mld dol. na inwestycje, tymczasem inwestorzy giełdowi wyceniają go na 1,7 mld dol. A trzeba pamiętać, że PKN ma ponad 19 proc. akcji Polkomtela i olbrzymią sieć stacji benzynowych. Zgadzam się natomiast, że oferta publiczna akcji RG może się powieść. Papiery spółki będą bowiem chcieli kupić choćby ci, którzy chcieli Rafinerie Gdańską kupić od Nafty Polskiej.