logo

Komunikaty
Przetarg na Rafinerię Gdańską unieważniony. Resort skarbu doprowadza do fuzji PKN Orlen i Rafinerii. Negocjacje o sprzedaży zaczynają się od nowa. Taka koncepcja - jak się dowiadujemy - zwycięża w Ministerstwie Skarbu kierowanym przez Sławomira Cytryckiego O kupno Rafinerii Gdańskiej zabiega konsorcjum PKN Orlen i brytyjski Rotch Energy. To ono ma wyłączność na negocjacje z resortem skarbu (wcześniej o Rafinerię ubiegał się Łukoil, także w konsorcjum z Rotchem). Tymczasem według nowych założeń, które - jak donoszą nasze źródła - powstają w resorcie skarbu i państwowej Nafcie Polskiej (właściciela Rafinerii), miałoby najpierw dojść do fuzji PKN Orlen oraz Rafinerii Gdańskiej. Orlen wypuściłby nowe akcje, które objąłby skarb państwa, wnosząc do Orlenu aportem Rafinerię. W ten sposób Orlen wzbogaciłby się, a skarb państwa zwiększył w nim swoje udziały. Taki pomysł został już - jak się dowiadujemy z kilku niezależnych źródeł - przedstawiony premierowi Leszkowi Millerowi. Zwolennicy tego wariantu przekonują, że jest on korzystny dla skarbu państwa, gdyż powiększa jego majątek. W wyniku fuzji - twierdzą - skarb państwa razem z Naftą Polską miałby około 38 proc. akcji nowej firmy. Mógłby więc dyktować warunki pozostałym inwestorom. W praktyce więc nowa spółka byłaby zarządzana przez państwo. Tak duży udział państwa w akcjonariacie jest także korzystny w przypadku późniejszych planów jej prywatyzacji - podkreśla jeden z analityków. - Oferent mógłby zapłacić dodatkowo tzw. premię prywatyzacyjną za przejęcie praktycznej kontroli nad spółką. Zmiany w akcjonariacie i zwiększenie potencjału firmy oznaczałyby większe zainteresowanie jej prywatyzacją. Z tym że obok średnich firm z regionu - MOL oraz OMV - udział prawdopodobnie zgłosiliby giganci z Rosji (Łukoil i Jukos) i UE (British Petroleum i Royal Dutch Shell). - Wzmocniony Orlen byłby o wiele silniejszym partnerem niż samotna Rafineria - tłumaczył jeden z naszych rozmówców. Zmiana koncepcji prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej musiałaby oznaczać unieważnienie całego przetargu. Po raz kolejny może się okazać, że nie uda się zrealizować zaplanowanych przychodów z prywatyzacji. 75 proc. akcji Rafinerii Gdańskiej jest bowiem wyceniane na 274 mln dol. Sprzedaż Rafinerii może się opóźnić nawet o rok. Pieniądze te miały być przeznaczone na sfinansowanie restrukturyzacji sześciu zakładów z sektora tzw. wielkiej syntezy chemicznej. Program naprawy przygotowany przez Naftę Polską trafił właśnie do Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Socjalnej oraz do resortu skarbu. Dlatego - jak nam nieoficjalnie mówiono - Rotch liczy, że potrzebujący szybko pieniędzy resort skarbu sprzeda mu jednak Rafinerię. Zaskoczenie Rotcha nową koncepcją jest tym większe, że spółka przygotowała już wszystkie potrzebne dokumenty, w tym te dotyczące sposobów finansowania transakcji. Odpowiedziała także na pytania, z którymi zwróciła się do niej Nafta Polska (dotyczyły m.in. szczegółów inwestycyjnych, strategii firmy). - Nie mogę komentować tego pomysłu prywatyzacyjnego. Czekam na rekomendację Nafty Polskiej w sprawie Rafinerii. Gdy tę rekomendację będę miał, wtedy będę intensywnie nad nią pracował. Podkreślam, że program rządowy uwzględnia bardzo wiele koncepcji prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej - powiedział nam w piątek minister skarbu Sławomir Cytrycki. Według naszych rozmówców nowy pomysł na przyszłość Rafinerii mógłby pokrzyżować plany jednego z akcjonariuszy Orlenu, firmie Kluczyk Holding. Jeden ze scenariuszy, który krążył na rynku finansowym, zakładał, że Rotch - w razie wygranej w przetargu - niedługo po transakcji odsprzeda swój pakiet akcji Rafinerii innemu rosyjskiemu potentatowi paliwowemu - Jukosowi. A pośrednikiem w tej transakcji miałby być Jan Kulczyk. Gdy opisywaliśmy tę możliwość kilkanaście dni temu, rzecznik Kulczyk Holding Andrzej Wiśniewski nie chciał jej komentować. Co na to Rotch? - Z zasady nie komentujemy tego rodzaju informacji. Zgodnie z procedurą przetargową Konsorcjum Rotch Energy oraz PKN Orlen jest wyłącznym oferentem w sprawie zakupu Rafinerii Gdańskiej. Mogę zapewnić, iż dostarczamy wszystkie wymagane dokumenty do Nafty Polskiej zgodnie z harmonogramem prac - powiedziała Malwina Kiepiel, odpowiedzialna za kontakty Rotch Energy z mediami. Jej zdaniem "coraz częściej pojawiają się spekulacje dotyczące wiarygodności Rotch Energy, z którymi trudno polemizować". - Nie możemy w nieskończoność i przed wszystkimi udowadniać swojej wiarygodności finansowej. Nawet gdybyśmy to robili, to zawsze znajdą się osoby, które zamiast trudnych dokumentów finansowych wolą czytać gazety i na tej podstawie formułować opinie, że coś dla nich jest "nie do końca" wiarygodne. Podkreślam - Rotch Energy to firma wiarygodna, znany inwestor na rynku brytyjskim. Nasz majątek to ponad 4 mld funtów. To dużo więcej niż cena zakupu akcji RG - powiedziała Kiepiel. - Jest dla nas zrozumiałe, że prywatyzacja RG narusza pewne grupy interesu, zmieniając przede wszystkim diametralnie sytuację na rynku paliwowym, i że nie wszystkim się to podoba. Połączenie RG z PKN jak każda fuzja będzie miała swoich niezadowolonych, ale to nie znaczy, że powinniśmy zaprzestać rozsądnego procesu ucywilizowania rynku paliw w Polsce - stwierdziła Kiepiel.