logo

Komunikaty
Wiele wskazuje na to, że Kulczyk Holding przygotowuje się do dużej transakcji związanej z PKN Orlen. Nieoficjalnie potwierdziliśmy, że kończy negocjacje w sprawie sprzedaży większościowego pakietu akcji Warty o wartości szacowanej na co najmniej 610 mln zł. Wpływy z tej operacji Kulczyk miałby przeznaczyć na dokupienie akcji PKN Orlen, by następnie odsprzedać je z zyskiem inwestorowi zainteresowanemu kontrolą nad naszym paliwowym potentatem. Kulczyk Holding wycofuje się z Warty i negocjuje z belgijską grupą KBC odkupienie swoich udziałów - takie informacje krążyły w polskim świecie finansów. Według naszych informacji rozmowy niedługo powinny mieć pozytywny finał. - KBC jest zainteresowane zwiększeniem swojej aktywności na polskim rynku, jednak na temat, kiedy miałoby to nastąpić i w jakiej formie, nie będę się wypowiadać - powiedział w piątek "Rzeczpospolitej" Stephane Leunens, rzecznik prasowy KBC. -Pogłoski o tym, że negocjujemy z Kulczyk Holding w sprawie odkupienia udziałów w Warcie, powinny być traktowane właśnie jako pogłoski - dodał. - Nic nam na ten temat nie wiadomo. To nieprawda - zapewniał w minionym tygodniu "Rz" Andrzej Wiśniewski, rzecznik prasowy Kulczyk Holding. Jednak przed ponad rokiem Remi Vermeiren, prezes KBC, powiedział, że jego grupa chce zwiększyć swój udział w Warcie z 40 do być może nawet 75 procent. Belgowie mają 40 procent akcji ubezpieczyciela, Kulczyk Holding z podmiotami zależnymi blisko 58 procent (wart ok. 610 mln zł), reszta akcji znajduje się w obrocie publicznym. Z nieoficjalnych informacji wynika, że negocjacje przeciągały się, bo Belgowie uważając, że ceny akcji firm ubezpieczeniowych spadły, chcą zapłacić mniej, niż domagał się Kulczyk. Paliwowe interesy Kulczyka W największej polskiej firmie paliwowej Kulczyk Holding i firmy z nim związane mają ok. 5,7 proc. akcji. Tak wynika z oficjalnych danych spółki, ale przed walnym zgromadzeniem akcjonariuszy zaplanowanym na 17 kwietnia może się jednak okazać, że ten pakiet jest znacznie większy - ok. 10 proc. Już teraz prezes Kulczyk Holding Jan Waga jest wiceprzewodniczącym Rady Nadzorczej PKN Orlen. Kilka dni temu niezależne prestiżowe pismo o rynku naftowym "Petroleum Argus" podało, że rosyjski koncern Jukos jest zainteresowany zakupem akcji PKN Orlen. "Petroleum Argus" twierdzi, że Jukos może zostać udziałowcem Orlenu kupując akcje od Kulczyk Holding, a także od skarbu państwa, gdyby polski rząd zdecydował się na sprzedaż swoich udziałów. Nie wiadomo, czy takie rozmowy między przedstawicielami Jukosa i Kulczyk Holding są prowadzone. Zainteresowanie polskim rynkiem ze strony Jukosa nie jest bezpodstawne. Już teraz firma ta sprzedaje Orlenowi ok. 40 proc. potrzebnej do przerobu ropy i ma kontrakt na dostawy na najbliższe pięć lat. Orlen jest interesujący nie tylko dlatego, że dominuje na polskim rynku, ale też jako udziałowiec Naftoportu, a jego pozycja byłaby jeszcze lepsza, gdyby został inwestorem w Rafinerii Gdańskiej. Walka o premię Po połączeniu PKN z Rafinerią Gdańską - dwóch największych polskich rafinerii - jego wartość będzie wyższa niż obecnie samego Orlenu. Dodatkowo inwestor przy zakupie kontrolnego pakietu zapłaci znacznie wyższą cenę - tzw. premię za kontrolę. Problem polega jednak na tym, że w obecnym przetargu na Rafinerię Gdańską PKN Orlen występuje jako partner firmy Rotch - uważanej za sojusznika Kulczyka. Zatem gdyby w następstwie tej transakcji doszło do pełnej fuzji (połączenia) obu rafinerii, pojawiłby się nowy akcjonariusz w Orlenie - właśnie firma Rotch. Jednocześnie udział skarbu państwa byłby mniej znaczący niż obecne 28 proc. Nie wiadomo, czy minister skarbu zgodzi się na to. Może zechcieć np. samemu połączyć Rafinerię Gdańską z rafineriami południowymi, a potem połączyć je z Orlenem. W tym przypadku udział państwa w PKN Orlen wzrósłby do ok. 35 proc. Jednak to posunięcie może być potraktowane jako sygnał o renacjonalizacji Orlenu i wystraszyć inwestorów na tyle, że na WZA zablokowaliby połączenie Orlenu z grupą gdańską. Żeby rozwiać te obawy, skarb państwa musiałby niemal natychmiast zaproponować trzeci etap prywatyzacji PKN Orlen. W takim wariancie na pozyskaniu inwestora strategicznego państwo zarobiłoby znacznie więcej, niż gdyby dopuściło do tego, że kto inny decydowałby o prywatyzacji. Skąd to zainteresowanie? Kulczyk Holding zaangażował się w PKN Orlen, gdy poprzedni rząd zdecydował się na przeprowadzenie trzeciego etapu prywatyzacji Orlenu i ogłosił przetarg na sprzedaż ok. 17,6 proc. akcji tej spółki. Do rokowań zaproszono wówczas koncerny węgierski MOL i austriacki OMV. A cała transakcja miała dać początek środkowoeuropejskiemu koncernowi naftowemu. Rząd Leszka Millera wstrzymał przetarg do czasu zakończenia prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej. Wtedy Kulczyk Holding został doradcą węgierskiej firmy MOL, która złożyła ofertę na akcje gdańskiej spółki. Minister skarbu Aldona Kamela Sowińska wybrała jednak ofertę firmy Rotch. Po kilku miesiącach negocjacji Rotch jednak nie sfinalizował transakcji, ale znalazł sobie jako partnera rosyjski koncern Łukoil. I gdy wydawało się, że transakcja jest prawie przesądzona, dość nieoczekiwanie we wrześniu rząd zmienił rządowy program prywatyzacji sektora zezwalając Orlenowi na udział w przetargu na akcje Rafinerii Gdańskiej. Nie do końca wiadomo, czy przesądziły o tym tylko argumenty zarządu samego Orlenu o zagrożeniu ze strony rosyjskiego inwestora w Gdańsku. Ostatecznie Rotch zrezygnował z partnerstwa rosyjskiej firmy, a zaproponował je Orlenowi. Nieoficjalnie mówiono, że inicjatorem tej "nieoczekiwanej zmiany miejsc" był Jan Kulczyk. Pomówienia konkurencji Ostatnio pojawiły się też pogłoski, że cześć pieniędzy ze sprzedaży akcji Warty Kulczyk Holding może przeznaczyć na kupno 51 proc. akcji AWR Wprost - wydawcy m.in. tygodnika "Wprost" i "Businessweek Polska". Jako absurdalną plotkę określają tę pogłoskę i Andrzej Wiśniewski, rzecznik Kulczyk Holding i Marek Król prezes i właściciel AWR Wprost. Oburzony Marek Król podkreśla, że takie pogłoski może rozsiewać konkurencja. Podobnie jak w ubiegłym roku, gdy pojawiały się bezpodstawne pogłoski o kłopotach finansowych wydawcy "Wprost". Spóźnione sprawozdanie Grupa Kapitałowa Kulczyk Holding swoje sprawozdanie za 2001 r. opublikowała dopiero w tym miesiącu (zgodnie z prawem powinna uczynić to jesienią ub.r.). Z tych danych wynika, że wartość jej aktywów wynosiła 8,44 mld złotych, z czego 7,16 mld stanowił finansowy majątek trwały m.in. akcje i udziały w innych firmach. Ten majątek grupa finansuje w większości długoterminowym zadłużeniem - 6,2 mld zł. Niskie w porównaniu z aktywami przychody ze sprzedaży (15,55 mln zł w 2001) nie dziwią, gdy się zważy, że Kulczyk Holding nie jest typowym przedsiębiorstwem, a raczej bankiem inwestycyjnym. Faktyczne wpływy dają mu przychody finansowe, które w 2001 r. wyniosły 621,6 mln zł. W rezultacie skonsolidowany zysk brutto wyniósł 123,6 mln zł (a zysk netto - 97,3 mln zł), choć - według audytora zysk brutto byłby obniżony o 7,4 mln zł, gdyby utworzono rezerwę na należące do niego akcje londyńskiej spółki edc. Agnieszka Łakoma, Aleksandra Biały, Anita Błaszczak KOMENTARZ Gra o nasze miliardy Gdy odwoływano ministrów skarbu Wiesława Kaczmarka, a potem Sławomira Cytryckiego, jako jeden z powodów nieoficjalnie podawano sprawę prywatyzacji PKN Orlen. W tej spółce państwo zachowało już tylko około jednej trzeciej akcji. Dziś, gdy coraz bardziej prawdopodobna staje się sprzedaż spółki zagranicznej grupie paliwowej, najważniejsze jest to, kto będzie decydował o tym przejęciu. Kto w decydującym momencie będzie miał wystarczającą liczbę głosów, by zablokować taką operację. Pakiet akcji PKN Orlen należący do skarbu jest dziś wart około 2 mld zł. Szacuje się jednak, że w przypadku przejmowania kontroli nad rafinerią cena płacona przez inwestora może być nawet ponad dwa razy wyższa. Taka może być wartość władzy nad firmą. Jeżeli w momencie prywatyzacji pakiet państwowy nie zachowa swojej siły głosów - a tak może się stać w jednym z rozważanych scenariuszy - owej 2-miliardowej premii nie będzie. To znaczy będzie, ale trafi ona nie do skarbu państwa, ale do kilku prywatnych inwestorów, którzy będą decydować o losach naszego potentata paliwowego. Reszta Polaków będzie mogła zastanawiać się, czy w celu załatania rosnącego deficytu budżetu państwa nie zostaną im podniesione podatki. Przy obecnej wycenie PKN Orlen nic dziwnego, że sprawa jego prywatyzacji i powiązanej z nią Rafinerii Gdańskiej budzi olbrzymie emocje. Niedobrze się dzieje, że zamiast jasnego stanowiska rządu w tej sprawie ciągle słyszymy, że trwają analizy i nie ma decyzji, a te, które są już podjęte, mogą być zmienione. Trzeba jasno powiedzieć, że najważniejsze jest dobro państwowej kasy. Paweł Jabłoński