logo

Komunikaty
Sławomir Sowula, Bartosz Gondek Grupa Lotos i Petrobaltic zostaną połączone już w marcu - zapowiada Tadeusz Soroka, wiceminister skarbu państwa. O planach połączenia obu spółek z ich szefami rozmawiali wczoraj w Gdańsku Tadeusz Soroka, wiceminister skarbu państwa, Maciej Gierej, szef Nafty Polskiej oraz Małgorzata Ostrowska, wiceprzewodnicząca sejmowej komisji skarbu państwa. W grupie z południowymi rafneriami Petrobaltic zajmuje się wydobyciem ropy i gazu spod dna Bałtyku (posiada dwie platformy wiertnicze). Jest spółką skarbu państwa. Właścicielem 75 proc. akcji Grupy Lotos SA (dawniej Rafineria Gdańska) jest Nafta Polska, rządowa agencja zajmująca się przekształceniami w sektorze paliwowym. Kilka dni temu Tadeusz Kaniewski, minister skarbu państwa, zgodził się na wniesienie akcji Petrobalticu do Nafty Polskiej. Jeżeli zgodzi się Rada Ministrów, to NP przeniesie je do gdańskiej rafinerii. W ten sposób Grupa Lotos SA stanie się właścicielem Petrobalticu. - Chcielibyśmy dokonać integracji prawnej obu spółek jeszcze w marcu. Do połowy tego roku zakończymy integrację finansową i organizacyjną - zapowiada minister Soroka. Połączenie to element większej operacji tworzenia paliwowego holdingu Grupy Lotos. W jego skład wejdą jeszcze trzy małe rafinerie na południu Polski. Petrobaltic z 90 mln zysku w 2003 roku jest silnym składnikiem tej grupy i ma pokryć słabości niedochodowych południowych rafinerii. Fuzji obawiają się związkowcy z "Solidarności" Petrobalticu. - Boimy się, że gdy firma zostanie wchłonięta, nie będzie pieniędzy na jej rozwój, bo pójdą na południe - mówi Krzysztof Smużyński, szef "S"w Petrobalticu. Związkowcy kwestionują też wycenę ich firmy. Ich zdaniem, 270 mln zł to za mało. Boją się też, że fuzja pociągnie za sobą zwolnienia. Minister Soroka nie chce komentować tej kwoty. - Ważne jest, ile to wszystko będzie warte, kiedy firmy się połączą. W perspektywie dwóch lat wartość całej Grupy Lotos wzrośnie czterokrotnie - mówi Soroka. Prezes Grupy Lotos Paweł Olechnowicz zapewnia, że będą kontynuowane wszystkie opłacalne ekonomicznie projekty inwestycyjne Petrobalticu. - Nie trzeba się też obawiać o zatrudnienie. Łączymy się z rafineriami na południu i robimy wszystko, żeby nie zmniejszać tam zatrudnienia - mówi Olechnowicz.