logo

Komunikaty

- Chcemy zlikwidować kumoterstwo, nepotyzm i kolesiostwo - powiedział minister skarbu Jacek Socha w trakcie dyskusji panelowej na piątkowym Forum Ekonomicznym w Krynicy.
Debata, którą prowadziła posłanka SLD Małgorzata Ostrowska, dotyczyła praktycznych aspektów budowania wartości spółek SP. Jednym jest nadzór. Minister Socha zapowiedział, że do końca września jego resort przedstawi nowe zasady doboru osób, które reprezentują Skarb w radach nadzorczych. Chodzi o 5700 osób. - Państwo jest z zasady ułomnym właścicielem - stwierdził Jacek Socha. - Spółkami Skarbu Państwa zarządzają osoby, które nie włożyły w nie własnego kapitału. Zdaniem ministra, zasady zarządzania i nadzorowania firmami z udziałem SP muszą zostać dobrze ułożone. - Znajdujemy się w fazie przesilenia gospodarczego, politycznego, a także społecznego. Dlatego bardzo ważne jest ustalenie zasad ładu korporacyjnego. Teraz resort jest źle wyposażony w nadzór korporacyjny - przyznał minister.
Zaznaczył, że choć część posłów domaga się konkursowego wyłaniania członków rad nadzorczych, wprowadzenie tego postulatu jest mało prawdopodobne.

Uczestnicy debaty byli zgodni w jednym - w radach nadzorczych powinny zasiadać osoby będące autorytetami w dziedzinach, które są przedmiotem działalności spółek. Janusz Wiśniewski, p.o. prezesa Orlenu, podkreślił wagę niezależności tych osób. Stwierdził, że w jego koncernie dąży się do tego, by rada składała się z możliwie największej liczby takich członków. Minister Socha sparował wypowiedź J. Wiśniewskiego: Nie można nadużywać w stosunku do rad nadzorczych terminu "niezależność". Rozumiem niezależność rady nadzorczej od zarządu spółki. To oczywiste. Natomiast właściciel, czyli ten, kto daje kapitał, musi wiedzieć, co się dzieje z pieniędzmi, które zainwestował.
Paneliści zgodnym chórem opowiedzieli się za kontynuacją procesów prywatyzacyjnych. Minister skarbu powiedział, że wkrótce odbędzie się debata nad sprzedażą udziałów w spółkach o strategicznym dla państwa znaczeniu. Według ministra skarbu, najlepszym kierunkiem sprzedaży państwowych firm jest giełda, bo zapewnia przejrzystość procesów.

- Wszystko co jest jeszcze możliwe do sprzedania przez Skarb Państwa, powinno być jak najszybciej sprzedane - zawyrokował Paweł Olechnowicz, szef Grupy Lotos. - Państwo ma mechanizmy, żeby np. regulować rynek energetyczny, bez konieczności posiadania spółek z tego sektora. Krzysztof Żyndul, prezes Nafty Polskiej, zauważył, że tak naprawdę wszystko, co było łatwe do sprywatyzowania, zostało już sprzedane. Do przeprowadzenia zostały najtrudniejsze procesy, np. chemia ciężka. - Przez lata nie podejmowano żadnych decyzji w tym sektorze. Opóźnienia są ogromne. Jeżeli teraz nie sprzedamy firm chemicznych, które wykazują spore zyski, możemy mieć z nimi problem w przyszłości - dodał prezes Nafty Polskiej. Jacek Wiśniewski poparł uwagi K. Żyndula. Nadto za opóźnienia w sektorze chemii ciężkiej obwinił urzędników ministerstwa skarbu niższego szczebla. Jacek Socha tłumaczył zebranym na sali gościom, że dziś restrukturyzacja tej branży jest trudniejsza niż kilka lat temu, w niektórych przypadkach nawet niemożliwa. Polska musi bowiem uwzględniać zapisy Komisji Europejskiej o pomocy publicznej państwa. - A wymagania Komisji są bardzo restrykcyjne - podkreślił.

Uczestnicy debaty zastanawiali się też, jak restrukturyzować spółki, w których udziały ma Skarb Państwa. Co do tego, że to złożony i trudny proces, nie było wątpliwości. - Mój resort ma ograniczone możliwości dokapitalizowania firm - wyjaśniał J. Socha. - Gdyby przyszedł do mnie zarząd Orlenu i powiedział, że potrzebuje pieniędzy, na przykład na alianse międzynarodowe, nie dostałby nic. Innym problemem jest ustawa kominowa. Ogranicza zarobki menedżerów państwowych firm, sprawiając, że najlepsi uciekają do sektora prywatnego. To zła ustawa. Będę wnioskował o jej uchylenie. Jednocześnie przedstawię rozsądny sposób wynagradzania zarządów firm z udziałem Skarbu - zapowiedział.

Na procesie restrukturyzacji mocno ciąży też wysoka aktywność związków zawodowych. Paneliści przytaczali znane przypadki protestów pracowniczych przeciw prywatyzacji "nakręcanych" przez szefów związków. - To rzeczywiście trudny temat, ale szanowni państwo, sprawny menedżer potrafi sobie z nim poradzić - skomentował utyskiwania niektórych panelistów Paweł Olechnowicz.
Natomiast temat strategicznych decyzji również ciążących na restrukturyzacji państwowych firm, skwitował minister Socha: Podobne problemy mają firmy prywatne. Przypomnę tylko nieudaną próbę utworzenia koncernu środkowoeuropejskiego.

Posłanka Małgorzata Ostrowska "wywołała też do tablicy" ustawę o swobodzie działalności gospodarczej. Dyskutanci nie wyliczyli litanii błędów. Zgodnie uznali, że jest krokiem w dobrym kierunku. Krokiem, bo istnieje wiele niewiadomych. Nie wiadomo zatem, jak będzie przebiegało wdrażanie przepisów, czy nie będzie wymagała szybkiej modyfikacji. Jacek Socha przy okazji zwrócił uwagę na dokument z 1982 roku o przedsiębiorstwach państwowych. - Jest taka ustawa, która jest totalnym reliktem. Określa silny związek między radą pracowniczą firmy a jej kierownikiem, praktycznie uniemożliwiając ingerencję właściciela, czyli w naszym przypadku ministerstwa skarbu. Minister nie ukrywał, że na myśli ma ostatnie wydarzenia w Polskiej Żegludze Morskiej, gdzie dyrektor nie uznał decyzji właścicielskiej, odwołującej go ze stanowiska i poszedł do sądu walczyć o swoje.

Panel "Jak spółki Skarbu Państwa budują swoją wartość" miał pewną dramaturgię. Poza swego rodzaju" pojedynkiem", który toczył się między dwoma panelistami, goście przysłuchujący się dyskusji wzięli udział w głosowaniu. Na pytanie: czy Skarb Państwa powinien zachować większościową pozycję w spółkach strategicznych, reprezentujących energetykę czy infrastrukturę, 68,9% osób odpowiedziało twierdząco. 31,1% było przeciw.

Na pytanie: czy państwo może być dobrym właścicielem, 58,7% osób stwierdziło, że tak. Odmiennego zdania było 34,8%.

Ewa Bałdyga