
W połowie maja rozpocznie się największa tegoroczna prywatyzacja. Grupa Lotos chce sprzedać akcje za 1-1,1 mld zł.
Grupa Lotos, skupiona wokół rafinerii gdańskiej, jest drugą co do wielkości firmą paliwową w kraju. Będzie zaś trzecią spółką po PKN Orlen i węgierskim MOL-u, notowany na giełdzie. Z 35 mln akcji, które spółka wystawi na sprzedaż 8,8 mln będą mogli kupić inwestorzy indywidualni. To mniej więcej jedna trzecia całej puli, przeznaczonej do sprzedaży. Według szacunkowych wyliczeń, drobni gracze będą mogli nabyć akcje łącznie za ok. 350 mln zł. Tak dużej oferty prywatyzacyjnej nie było od czasów PKO BP. Inwestorzy wydali na zakup akcji tego banku ponad 1 mld zł.
Cena sprzedaży akcji Lotosu nie jest jeszcze znana. 15 maja zostanie ustalony przedział cenowy. Na podstawie planów spółki dotyczących wpływu ze sprzedaży akcji można oszacować, że za jedną akcje inwestorzy będą płacić miedzy 28,6 a 31,4 zł. Drobni inwestorzy będą zapisywać się na akcje od 16 do 25 maja.
Ostateczna cena emisyjna zostanie podana 30 maja, po zamknięciu zapisów. Czy na tej prywatyzacji będzie można zarobić? Są szanse na ok. 20 proc. Porównaliśmy obecną wartość PKN Orlen na giełdzie z wartością Lotosu według zakładanej ceny minimalnej. Uwzględniliśmy też to, że PKN Orlen jest ok. sześciokrotnie większą firmą od grupy Lotos. Różnica w wycenie akcji wynosi właśnie owe 20 proc. przypuszczalnego naszego zarobku.
Do końca roku ma być wyłoniony branżowy inwestor dla Lotosu - docelowo obejmie pakiet kontrolny akcji. To też powinno podnieść wycenę spółki po jej debiucie na giełdzie.