
Komunikaty
Nasz kraj opuszcza już piąty zagraniczny koncern paliwowy, tym razem amerykański. Te firmy, które chcą odgrywać istotną rolę na naszym rynku, starają się rozwijać swoje sieci stacji.
Grupa Lotos jesienią przejmie stacje ze znakiem firmowym Esso, należącym do amerykańskiego potentata ExxonMobil. Wczoraj obie firmy ogłosiły, że zawarły umowę w tej sprawie. Gdańska Grupa zapłaciła 278,5 mln zł za 39 obiektów i kilkanaście terenów na budowę kolejnych. To oznacza, że każda stacja kosztowała przynajmniej 6,5 mln zł. Szefowie Lotosu zapewniają jednak, że transakcja jest opłacalna, bo stacje Esso są nowoczesne i sprzedają rekordowo dużo paliwa. Zdaniem ekspertów, chcąc odgrywać istotną rolę na polskim rynku, nie wystarczy mieć kilkadziesiąt stacji, czyli tyle, ile teraz ma Lotos. Dlatego grupa z Gdańska szukała okazji do zwiększenia swojej sieci i taka się trafiła. Od ponad roku ExxonMobil szukał nabywcy dla swojego polskiego majątku. Pierwszy sygnał, że rozwój wydarzeń zmierza w tym kierunku, pojawił się ponad dwa lata temu, gdy amerykański koncern przestał budować kolejne stacje. Najwyraźniej władze uznały, że rynek polski nie należy w Europie do ważnych z ich punktu widzenia. Pod znakiem Esso działa w Europie ok. 10 tys. stacji.
Wielka trójka
Grupa Lotos ma 10 miesięcy na zmianę oznakowania stacji, które kupiła. Z polskiego rynku zniknęły już wcześniej stacje z logo dwóch innych amerykańskich potentatów Amoco i Texaco. Jako pierwsza swoje interesy zamknęła w naszym kraju wioska firma Agip - w połowie lat 90., a w ubiegłym roku szwedzki Preem sprzedał swoje stacje firmie Statoil. Norweski koncern jest w wielkiej trójce zagranicznych koncernów, które coraz więcej inwestują w polski rynek sprzedaży detalicznej. Budowa z roku na rok kolejnych stacji i uzyskiwanie już istniejących jako partnerskich czy franczyzowych dowodzi, że wielka trójka traktuje polski rynek jako ważny i perspektywiczny. Na koniec ubiegłego roku BP miał ok. 290 stacji a Shell i Statoil - po ponad 220. W tym roku każdy z nich otwiera kolejne i zapowiada, że w najbliższych latach w swoich sieciach będą mieć ponad 300. Tylko PKN Orlen i Grupa Lotos (dawniej Rafineria Gdańska) mają więcej stacji. Orlen już na starcie działalności jako spadkobierca CPN miał pozycję lidera. Teraz posiada ok. 1,9 tys. stacji. Lotos jest właścicielem 74 obiektów (oprócz Esso), a także ok. 270 partnerskich. Liczba stacji niekoniecznie musi być równoznaczna z dużym udziałem w sprzedaży i wysokimi zyskami. Tak jest w przypadku Orlenu. Za najbardziej dochodowe uchodzą stacje zagranicznych firm. Władze Lotosu, kupując stacje Esso, zapewniają, że sprzedają one najwięcej paliwa - średnio po ok. 5,2 mln litrów w ciągu roku, czyli 40 proc. więcej niż stacje gdańskiej Grupy.
Rynek dla wielu
- Dominacja pięciu firm nie znaczy, że tylko potentaci mają rację bytu na polskim rynku, jest też miejsce dla średniej wielkości sieci - uważa Jacek Wróblewski z Polskiej Organizacji Przemyślu i Handlu Naftowego. Zrzesza ona właścicieli największej liczby stacji w naszym kraju. Zdaniem Jacka Wróblewskiego, nic nie wskazuje na to, by mające kilkadziesiąt stacji koncerny Neste i Conoco miały wycofać się z rynku. Amerykańska firma ma sieci JET w różnych krajach naszej części Europy i nie zabiega tam o dominującą pozycję, zarządza nimi z Pragi. Natomiast Neste specjalizuje się w stacjach samoobsługowych. Nadal ponad połowa stacji w kraju to tak zwane niezależne, niezwiązane z żadną siecią. Tylko niewielka część z nich może - zdaniem Jacka Wróblewskiego - liczyć na ofertę od któregoś z koncernów i zmianę znaku firmowego. - Nie znaczy 10 jednak, że reszta będzie musiała zniknąć z rynku - twierdzi J. Wróblewski. Właściciele stacji małych, które mają niewielkie obroty, muszą liczyć się z tym. że jednak wejdą w życie - ostatnio odsuwane w czasie - nowe przepisy związane z ochroną środowiska. Wówczas stacje, których właścicieli nie będzie stać albo którym nie będzie się opłacać modernizować obiektów, zamkną je. Nie musi to oznaczać, że za kilka lat na polskim rynku będzie działać tysiąc stacji mniej niż obecnie. Jest jeszcze miejsce na nowe, na powstających osiedlach w dużych miastach, a także w mniejszych miejscowościach. przy drogach szybkiego ruchu i autostradach (o ile te ostatnie rzeczywiście będą budowane). Możliwe też, że pojawią się na polskim rynku stacje ze znakami nowych firm. Z nieoficjalnych informacji wynika, że zainteresowany naszym krajem jest koncern Kuwait Petroleum International.
Nowe zjawiska
W ostatnich latach na polskim rynku pojawiły się stacje przy hipermarketach, które przyciągają coraz więcej klientów. - Mają niskie ceny, bo biorą minimalną marżę, a niekiedy z niej w ogóle rezygnują - mówi Jacek Wróblewski. Jego zdaniem, są dni gdy na takich stacjach paliwo kosztuje mniej niż w rafineriach. Na koniec ubiegłego roku było ponad 30 takich obiektów i wiele wskazuje na to, że kolejne firmy handlowe zdecydują się na otwarcie nowych. Traktują je bowiem jako jeszcze jedną możliwość przyciągnięcia klientów po zakupy. Stacje przy hipermarketach zdominowały rynek we Francji (60 proc), w Wielkiej Brytanii mają 30 proc. udziałów. Nowością w Polsce jest odrębne oznakowanie przez właściciela stacji o niższym standardzie, które oferują tylko podstawowe usługi, bez dużych sklepów. PKN Orlen właśnie przygotowuje nowy znak firmowy dla takich obiektów. Norweski Statoil, z którego logo stacje kojarzone są z najwyższym standardem, postanowił w niewielkich miastach utworzyć obiekty z innym znakiem.
Zdobędziemy więcej rynku
Marcin Herra, prezes spółki Lotos Paliwa: Dzięki umowie z Exxon Mobil zyskaliśmy sieć stacji dobrze zlokalizowanych i zarządzanych, które sprzedają dużo paliwa. Po jej sfinalizowaniu będziemy mieć 7.5 proc. udziału w polskim rynku detalicznym. Uzyskaliśmy też nowe tereny pod budowę kolejnych obiektów. W krótkim czasie, roku - dwóch, powstanie ich kilkanaście. Pomoże to zrealizować naszą strategię dotyczącą rynku detalicznego, która zakłada, że zdobędziemy 10 -12 proc. udziału w nim.