
450 miejsc pracy w gorlickiej rafinerii nafty Glimar może być uratowane - taka nadzieja pojawiła się po spotkaniu w ministerstwie gospodarki, w którym prócz szefa resortu Piotra Woźniaka wzięli udział gorliccy samorządowcy, przedstawiciel załogi rafinerii Krzysztof Kotowicz, syndyk masy upadłościowej Bożena Polesek oraz władze grupy Lotos - wiceprezes zarządu marek Sokołowski i dyrektor biura na obszar Polski Południowej Henryk Malesa.
19 stycznia tego roku, gdy dług Glimaru osiągnął około miliard złotych, sąd w Nowym Sączu ogłosił upadłość, stwierdzając w uzasadnieniu werdyktu, że gorlicka rafineria jest niewypłacalna i niewypłacalność ta ma charakter trwały, ponieważ zakład nie prowadzi jakiejkolwiek działalności gospodarczej. Lotos zdecydował, że zainwestuje w rafinerię i decyzję tę potwierdzono na czwartkowym spotkaniu w gabinecie ministra gospodarki.
- Mamy gotowy plan ratunku dla Glimaru - cieszy się senator ziemi gorlickiej Stanisław Kogut, organizator spotkania. - Koniec z czarnymi wizjami. Mam nadzieje, że w przyszłym roku o tej samej porze Glimar będzie pracował pełną parą. W najbliższym czasie ma dojść do porozumienia z wierzycielami, od lutego władze grupy Lotos przystępują do audytu, który sporządzą na własny koszt, a w czerwcu syndyk ogłasza przetarg na zakup całości majątku Glimaru, w którym Lotos zamierza wystartować. Później przyjdzie czas na odbudowanie zatrudnienia, rozruch produkcji i dokończenie kosztownej inwestycji budowy hydrokompleksu, która miała uratować Glimar, ale zabrakło funduszy na jej sfinalizowanie.